Kobiety chwali się za ich zdolność organizacji, wielozadaniowość, wszechstronność i wydajność. Kto by pomyślał, że te cechy mogą być również naszym największym przekleństwem? Mężczyźni często biorą je za pewnik. Jak wyprowadzić ich z błędu?
Ugotowałaś obiad, sprzątnęłaś kuchnię, zrobiłaś pranie, odkurzyłaś salon. Zmęczona chciałaś usiąść, ale odnosząc do kosza leżący gdzieś papierek (już? skąd się wziął?), zorientowałaś się, że… śmieci same się nie wyniosły. W tym momencie trafia cię szlag, bo ileż można. Popełniasz błąd i w emocjach wyrywa ci się pełne goryczy: „Czy ja jestem służącą?”. I słyszysz: „Nigdy mnie nie doceniasz. Przecież pobawiłem się z dziećmi/wstawiłem zmywarkę (nieadekwatne skreślić), żebyś mogła wszystko sobie spokojnie skończyć”.
Męska pomoc w domu
Faceci mają tendencję do wyolbrzymiania swojego udziału w życiu domowym i doprawdy nie wiem, dlaczego to robią. Może nie widzą, ile pracy kobiety wkładają we wspólne życie? Mówią, że doceniają, czyli niby widzą, ale chyba jednak nie do końca. A może są przekonani, że skoro ich ojciec i kumpel nie robią w domu kompletnie nic, wystarczy, że oni zrobią cokolwiek? Odpowiedź na te pytania w niczym nam nie pomoże, bo sytuacja i tak pozostanie delikatna. Jak więc powiedzieć partnerowi, że doceniacie jego starania, jednocześnie nie dając mu spocząć na laurach?
Jak powiedzieć partnerowi, by więcej pomagał?
Jak przy każdym problemie strategicznym warto najpierw samej dokładnie sprawę przemyśleć. Wyrzucanie wszystkich żalów i spiętrzenie zaległych problemów w niczym nie pomoże. Możesz jedynie na tym stracić. Z facetem czasem trzeba jak z dzieckiem – pochwała dobrego i jasny komunikat oczekiwań. Dobrze, by były one realistyczne. Oddeleguj na partnera te zadania, z którymi dobrze sobie poradzi i nie będziesz musiała po nim poprawiać. Uraziłoby to jego dumę, a ty jeszcze bardziej byś się męczyła (i wkurzała).
Poczekaj aż emocje opadną i porozmawiaj
Masz już plan. Teraz wybierz odpowiedni moment na zwycięską bitwę (kobieta w domu i związku to czasem naprawdę strateg na miarę Napoleona). Nie zasiadaj do takiej rozmowy, kiedy oboje jesteście poirytowani albo gdy nie ma wystarczająco dużo czasu, by ją dokończyć. Nie chodzi o to, żeby z facetem obchodzić się jak z jajkiem, ale o to by wykorzystać na swoją korzyść zupełnie ludzką przypadłość, że o trudnych sprawach lepiej rozmawiać bez emocji, na spokojnie, w dobrym nastroju. Pozwoli to nie zagubić podstawowego celu: skutecznego zasygnalizowania problemu i znalezienia rozwiązania.
O swoich potrzebach mów prosto z mostu
Mów jasno i wprost. My kobiety podchodzimy do spraw emocjonalnie i trudno nam oddzielić uczucia od ważnych dla nas tematów. Męskie myślenie jest z kolei zadaniowe, nacelowane i konkretne, dlatego tylko jasno sformułowane komunikaty mają szansę powodzenia. Przykład? Mówiąc mężczyźnie: „Czy mógłbyś czasem wynieść śmieci?”, wcale mu nie komunikujemy, że będzie to odtąd jego obowiązek. On nam odpowie, że jasne, ale brak konkretów pozostawi w jego umyśle przekonanie, że była to dyskusja o tematyce abstrakcyjnej. Jeśli jednak powiesz: „Wynoszenie śmieci jest dla mnie męczące. Ustalmy, że ty się będziesz tym regularnie zajmował. Najlepiej opróżniać kosz w piątki i poniedziałki. Przejmiesz to od następnego tygodnia?”, nie będzie już miejsca na wykręty w stylu: „Nie wiedziałem, o co ci chodziło”.
Bądź łagodna, ale stanowcza
Kobieca łagodność to nasza wielka siła. Pozwala nam zwrócić uwagę mężczyzny na nasze oczekiwania. Teksty w stylu: „bo ty zawsze” albo „bo ty nigdy” jeszcze nikogo nigdzie nie zaprowadziły. Ale już połączenie damskiej łagodności z naszą umiejętnością planowania i organizacji pozwala docenić to, co dobre, a jednocześnie jasno i z miłością wskazać obszary, które wymagają poprawy. Wtedy piłeczka bezsprzecznie jest po tej drugiej – męskiej – stronie.
Sprawdź również: Terapia dla par. Skąd wiadomo, że to ten czas?