Czujesz, że to najwyższy czas, aby twoje dorosłe dziecko poszło na swoje, ale nie wiesz, jak przeprowadzić tę akcję i przede wszystkim zastanawiasz się, czy to nie za szybko? O odcinaniu pępowiny i utrzymaniu dobrych relacji.
Nie rozumiem presji na to, by dziecko wyprowadziło się od rodziców od razu po studiach. Owszem, młodzi ludzie często chcą się wyrwać z domu, by zasmakować dorosłego życia i jest to jeden z najlepszych sposobów nauki samodzielności. Ale czy to naprawdę wstyd, że po odebraniu dyplomu syn lub córka wciąż mieszka z rodzicami? Albo gdy po chwilowym szaleństwie na własny rachunek wraca do rodzinnego gniazda? Nie zawsze muszą za tym stać niezaradność i lenistwo. Granica młodości się przesunęła, coraz później zakładamy rodziny, więcej czasu poświęcamy nauce i doświadczaniu życia, ceny nieruchomości są poza zasięgiem wielu osób (a nie każdy chce się wiązać kredytem na 30 lat) i czasami po prostu chcemy pomóc swoim rodzicom lub dziadkom w codziennym życiu. Dopóki wszystkim stronom taki układa pasuje, nie widzę problemu. Co jednak zrobić, gdy komuś zaczyna być ciasno i niewygodnie?
Polacy opuszczają rodzinne domy mając 28 lat. Czy to dobry moment?
Nie ma jakiejś narzuconej odgórnie granicy wieku, po której powinieneś wystawić dziecku walizki za drzwi. Ba! Wcale nie musisz tego robić. Wszystko jest kwestią komunikacji i wzajemnych ustaleń. Z pewnością jednak podjęcie pracy zawodowej jest momentem, w którym syn lub córka nie powinni być na całkowitym utrzymaniu rodziców. Niewielu młodych stać jednak na samodzielne życie po pierwszej wypłacie. Zamiast szybkiej wyprowadzki lepiej więc zaproponować dorosłemu dziecku udział w kosztach życia.
Zgodnie z danymi HRE Investmenst z 2021 r. Polacy wyprowadzają się z rodzinnych domów średnio w okolicy 28. roku życia. Kobiety podejmują tę decyzję nieco szybciej niż mężczyźni. To późno czy wcześnie? W porównaniu ze Skandynawami, którzy krok w stronę samodzielności stawiają tuż po osiągnięciu pełnoletności, znajdujemy się daleko w tyle. Choć dziś wspólne mieszkanie z rodzicami do trzydziestki już tak bardzo nie dziwi, niektórzy wciąż patrzą na tę sytuację podejrzliwie. Ja jednak uważam, że to indywidualna decyzja dziecka i rodziców, a zdanie osób postronnych nie ma tu żadnego znaczenia.
Wspólne mieszkanie – jak nie zwariować?
Jeżeli zdecydowaliście, że chcecie nadal współmieszkać, ustalcie przejrzyste zasady. Jeśli jest taka możliwość (na przykład w dwupiętrowym domu), warto podzielić przestrzeń, aby każdy miał swój azyl. Najłatwiej przyjąć, że każdy bierze jedno piętro, które działa jak niezależne mieszkanie. Jeżeli nie macie takiej możliwości, będzie wam trudniej, ale znam rodziny, które dobrze funkcjonują również w takim modelu. Należy jednak ustalić podział kosztów, rozstrzygnąć kwestie przygotowywania posiłków i prawa do prywatności.
Sytuacja się komplikuje, gdy dorosłe dziecko zakłada rodzinę i mieszkacie wszyscy razem, ale gdy okażecie sobie wzajemny szacunek i dacie przestrzeń do prywatności, może się to udać. Pamiętaj tylko, że zapraszając dziecko i jego rodzinę do współmieszkania, dajesz im prawo do decydowania o sobie i ich małym gniazdku. Nie wchodź w rolę gospodarza, który ma prawo ustawiać innym życie.
Dorosłe dziecko. Jak przeprowadzić sprawną przeprowadzkę?
A co zrobić, gdy nie macie warunków albo chęci do wspólnego mieszkania, a dziecku nie spieszy się do wyprowadzki? Jeżeli nie pomoże spokojna rozmowa, podczas której ustalicie plan działania, musisz postawić sprawę jasno, może nawet wyznaczyć realny termin na znalezienie nowego lokum. To brzmi brutalnie, ale rodzice mają prawo do decydowania o swoim życiu. Czasami ich stanowcza postawa pomoże dziecku puścić maminą spódnicę i rozpocząć dojrzałe życie. Taka wyprowadzka paradoksalnie może wprowadzić w wasze życie nową jakość, bo uskrzydlone samodzielnością dziecko pozna słodki smak niezależności. W końcu, jak śpiewał Wojciech Młynarski, nie ma jak u mamy, ciepły piec, cichy kąt…
Sprawdź również: Codzienne uroki macierzyństwa. Jak przetrwać chwile zwątpienia?