Praca daje nam pieniądze na utrzymanie – to oczywiste. Ale jest też istotnym elementem naszego życia – uczy nas kontaktów społecznych, realizacji celów, dostarcza ważnych doświadczeń. A co, gdy nagle ją tracimy? Jak sobie poradzić, gdy zostajemy zwolnieni? Jak żyć?
Straciłem pracę w międzynarodowym wydawnictwie dokładnie cztery miesiące przed 40. urodzinami. Gdy mnie zwolniono, doznałem szoku, z którego dosyć długo próbowałem się otrząsnąć. Nic nowego – psycholodzy twierdzą, że zwolnienie z pracy jest jednym z najbardziej krytycznych wydarzeń życiowych, porównywalnym z utratą bliskiej osoby. Towarzyszy nam wtedy bardzo podobny zestaw emocji: szok, zaprzeczenie, złość, poczucie żalu i winy, panika, załamanie. Przerobiłem wszystkie z nich, łącznie z lękiem, że w tym wieku nikt nie zechce mnie zatrudnić. Zatrudniłem się więc sam u siebie. Bo wbrew pozorom utrata pracy może dać nam wiele korzyści, szansę na rozwój i okazję do rozpoczęcia czegoś zupełnie nowego.
Po utracie pracy może być ciężko. Jak to przetrzymać?
Poczucie niesprawiedliwości, bezradność, brak wiary we własne siły i niechęć do jakiegokolwiek działania paraliżują codzienność, dezintegrują dotychczasowe rytuały, a przede wszystkim uruchamiają lęk o przyszłość, o finanse, o siebie i bliskich. Gdy zdamy sobie sprawę, że cały dzień snujemy się w piżamie, a poranne seanse seriali przeciągają się do wieczora, warto poprosić o pomoc specjalistę. Kilka spotkań z terapeutą czyni cuda. Wiem to z doświadczenia.
W końcu pewnego ranka się obudziłem i poczułem, że zbliża się odrodzenie. Nawet powietrze było jakieś inne, bo nadchodziła wiosna… Największa zmiana dokonała się jednak w mojej głowie. Zacząłem się zastanawiać, co innego i nowego mogę robić w życiu. Bo jednego byłem pewien – nie chcę wracać do korporacji. Nawet za miliony monet.
Odnajdź siebie na nowej drodze życia
Utrata pracy może być doskonałą okazją do zastanowienia się, czy to, co dotychczas robiliśmy, jest naprawdę tym, czemu chcemy poświęcić resztę życia. Wiem, nabranie dystansu i spojrzenie na tak rujnujące wydarzenie jest bardzo trudne, ale warto spróbować. To dobry moment, by samodzielnie, z coachem albo z bliską i zaufaną osobą pomyśleć o swoich mocnych stronach, zastanowić się, co umiem, czy potrzebuję dodatkowego czasu i pieniędzy na szkolenia i kursy, żeby rozpocząć nowe zajęcie.
Aby dostać właściwe odpowiedzi na te pytania, trzeba być ze sobą absolutnie szczerym, nie poddawać się fantazjom, tylko realnie spojrzeć na możliwości i ryzyko oraz oszacować swoje szanse na nowym polu. Nie wstydźmy się marzeń o idealnej pracy, bo przecież zdarza się, że bankowiec nagle zostaje masażystą, bizneswoman w garniturze zaczyna produkować kozie sery, a aktor otwiera restaurację lub zajmuje się sprzedażą win. Biorąc pod uwagę, że często wybór zawodu (również studiów) jest dziełem przypadku, nie musimy wykonywać go do końca życia.
Schowaj dumę do kieszeni i poproś o pomoc. To nie jest łatwa sytuacja
Ci, którzy chcą jednak pozostać w swoim zawodzie, powinni zacząć od uzupełnienia CV, odnowienia kontaktów zawodowych, wykorzystania nawiązanych wcześniej znajomości i zalogowania się na portalach pośredniczących w znalezieniu pracy. Trzeba otworzyć się na ludzi, nie wstydzić się, prosić o pomoc znajomych i otwarcie mówić, że potrzebujemy wsparcia. Jeśli od ostatnich rozmów kwalifikacyjnych, w których braliśmy udział, minęło już trochę czasu, dobrze jest zapoznać się z obecnymi standardami, wymaganiami i pod ich kątem uaktualnić CV oraz przygotować się do spotkań.
Przyda się poszperanie w internecie i sprawdzenie, które zawody są tymi najbardziej pożądanymi teraz i w przyszłości. Nawet jeśli nie wykonujemy żadnego z nich, być może w jakiś sposób możemy któryś powiązać z naszym rodzajem pracy i tym samym rozszerzyć zakres potencjalnych pracodawców.
Na koniec przydadzą się świeża koszula, wizyta u fryzjera, pewność siebie (ale bez przesady), uśmiech i gotowość do spotkań rekrutacyjnych.
Sprawdź również: Rozmowa kwalifikacyjna – jak się przygotować?