Kiedy otrzymałem temat do napisania, uśmiechnąłem się pod nosem. Za dwa tygodnie przecież biorę ślub, więc romans powinien być ostatnią rzeczą, o jakiej powinienem myśleć w tych okolicznościach. Mimo to warto zastanowić się, co staje się pierwszą pokusą do romansu? I jak odmówić w obliczu jednoznacznych propozycji?
Zaryzykuję stwierdzenie, że romans czy zdrada są niejako wytworem naszych czasów. Człowiek przez tysiące lat prowadził poliamoryczny styl życia – wszak ewolucja nakazuje każdej istocie za wszelką cenę dążyć do przedłużenia gatunku. Całe szczęście, że wykształciliśmy mechanizmy kontrolowania naszych popędów! Mimo to, żyjąc w Europie w XXI wieku, mamy o wiele więcej powodów do skoku w bok, niźli tylko instynktowna chęć wydania potomstwa na świat. Jesteśmy znudzeni, nieszczęśliwi, mamy poczucie, że partnerka nie daje nam poczucia bliskości lub po prostu kieruje nami ciekawość, co także leży u samej głębi ludzkiej natury. Dla niektórych zdrada partnera jest impulsem do zakończenia związku bez przyszłości, ostatecznym krokiem, który pieczętuje rozpad. Przykładów można mnożyć na potęgę.
Niewinny flirt może zakończyć się romansem
Ale nie o powodach tym razem rozmawiamy, a o tym jak NIE uwikłać się w romans? O ile niewinny flirt nie oznacza jeszcze, że przestaniemy sypiać u boku ukochanej, tak często jest on pierwszym krokiem do rozpoczęcia romansu. Moje życiowe doświadczenia każą mi wysnuć dwie rady, dla każdego, kto myśli czy intymna, seksualna odskocznia jest dobrą alternatywą dla stałego związku, w którym jesteś obecnie.
Porady od mężczyzny dla mężczyzny. Tak zachowuj się wobec flirtu
Pierwsza: coraz śmielsze wdawanie się w flirt jest pierwszym sygnałem ostrzegawczym, że w twoim związku nie dzieje się dobrze. Zastanów się, jakie problemy trapią twoją obecną relację. Ile jesteś w stanie poświęcić dla kilku chwil przyjemności? Postaraj się zlokalizować problem, najpierw samotnie. Pobądź przez chwilę sam, bez żadnych rozpraszających bodźców. Czy twój związek ma jeszcze sens? Czy jesteś szczęśliwy? A jeśli nie, to dlaczego? Szczęśliwa para to taka, która rozmawia o wszystkim, także tematy niewygodne jak kamień w bucie. Jeśli nie jesteście gotowi mówić o swoich problemach w cztery oczy, warto pomyśleć o wizycie u terapeuty – w tych czasach to żaden wstyd. Wstyd to jest kraść.
Druga: żyj w zgodzie ze swoim sumieniem. Po pierwszej upojnej chwili, kiedy ciało już napełni swój garnuszek endorfin, przyjdzie chwila refleksji. Uwierz mi, wyrzuty sumienia są o wiele gorsze, niż najgłośniejszy krzyk i najbardziej parszywa obelga. A one przyjdą, kiedy tylko spojrzysz ukochanej osobie pierwszy raz w oczy po upojnej nocy z inną kobietą. Jeśli sądzisz, że twój związek zwyczajnie nie ma już celu, do którego należy dążyć i jako para zrobiliście wszystko, żeby go ratować, wtedy najlepiej go zakończyć i poszukać szczęścia gdzieś indziej. Wtedy będziesz fair wobec siebie oraz osoby, z którą obecnie jesteś w związku.
Zerwij, zanim się zaangażujesz
Kilka lat temu, kiedy jeszcze nie znałem swojej narzeczonej, również znajdowałem się w niezdrowej, toksycznej wręcz relacji. Nie raz i nie dwa zastanawiałem się kiedy i jak to zakończyć. Nigdy jednak okoliczności nie były sprzyjające (“przecież jest dopiero miesiąc po walentynkach” – autentyk z mojej głowy), ani nie mogłem zebrać się na odwagę, aby definitywnie powiedzieć „STOP!”. Byłem wtedy na koncercie, na który wybrałem się sam.
Piątkowy wieczór, świetna atmosfera i trzy piwa to mieszanka wybuchowa, nie tylko u mnie, lecz także u tej dziewczyny obok, która porwała mnie do tańca podczas ostatniego numeru. Po ostatnich nutach chciała mnie pocałować. A ja chciałem pocałować ją. Nie zrobiłem tego jednak i od razu zaznaczyłem, że jestem zajęty. Postawiłem jej piwo, i przegadaliśmy jeszcze godzinę przed klubem.
Wierność daje poczucie prawdziwej męskiej dumy
Chyba nigdy nie byłem z siebie tak dumny jak tego wieczoru. I do tej pory pamiętam podziw w oczach tej bezimiennej dziewczyny. Udało się odeprzeć pokusę. I wiecie co? To dało mi impuls, który pozwolił zakończyć nieszczęśliwą relację, w której wtedy byłem. Za niespełna dwa tygodnie stanę się szczęśliwym mężem, bez wyrzutów sumienia. Trzymajcie za mnie kciuki, abym nigdy nie musiał zadawać sobie tytułowego pytania.
Sprawdź również: Rozwód w młodym wieku – co dalej?