Jest niefajnie. Piętrzą się problemy. Czasem te poważne, a czasem po prostu dokucza ci wiele małych spraw, które trudno ci ogarnąć. Bardzo chcesz z kimś pogadać… Ale jedyne chętne do słuchania uszy są płatne.
Zdarza się, że przyjaciele nas zawodzą. Liczymy na ich obecność, wsparcie, dobrą radę. Chcemy podzielić się z nimi tym, pod czym się uginamy. Ale ci, na których liczymy, nie mają dla nas czasu. Zasłaniają się obowiązkami, rodzinami, niezałatwionymi sprawami, chorobami bliskich i swoimi, brakiem czasu. Przecież na pewno to rozumiemy… Spuszczamy więc głowę i odchodzimy z kwitkiem. Ale nasze problemy zostają. Co robić?
Wyjdź z domu. Przełam rutynę
Na pewno nie można zostawać sam na sam z ciężarami. Jeżeli przyjaciele nas zawodzą, a problemy wiernie trwają u naszego boku, trzeba poszukać sposobu pozbycia się tych ostatnich. A takim sposobem jest terapia. Niestety z jakiegoś dziwnego względu wiele osób reaguje na to słowo tak, jakby porażono ich prądem. Choć o potrzebie dbania o zdrowie psychiczne mówi się dziś coraz więcej, wizyta u psychologa wielu osobom wciąż kojarzy się z luksusem mieszkańców dużych miast albo – co gorsza – z wstydem, słabością i porażką. Tymczasem pójście do dobrego psychologa (czyli osoby, która bezstronnie spojrzy na trapiące nas problemy) dla naszej pełnej zakamarków kory mózgowej jest tym, czym użycie nitki dentystycznej dla naszych zębów. Dobry terapeuta nie będzie nam mówił, jak żyć, tylko pomoże nam samodzielnie odnaleźć drogę, którą chcemy podążać.
Co może terapeuta, a czego nie potrafi przyjaciel?
Przyjaciel nie ma dystansu potrzebnego do obiektywnego rozważenia danej sytuacji, bo jest emocjonalnie z nami związany. Dlatego chociaż rozmowy z bliską osobą są ważne, najlepszym sposobem na dokonanie zmian w życiu są spotkania z terapeutą. Skoro nie wstydzimy się pokazać ciała lekarzowi, nie powinniśmy bać się obnażania naszej duszy osobie, która umie słuchać i zadawać odpowiednie pytania. Dobry terapeuta nie udziela rad, on tylko pyta, bo to my znamy wszystkie odpowiedzi, choć czasami trudno je nam znaleźć. No to jak? Można mieć żal do przyjaciół, że nas wystawiają do wiatru, czy uznać, że są oni usprawiedliwieni?
Otwórz się na przyjaźń. Lis miał rację
Drodzy uciekający od problemów swoich przyjaciół przyjaciele – niestety nie otrzymacie ułaskawienia. W „Małym księciu” – jednej z najmądrzejszych książek, które napisano – jest takie zdanie: „Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś”. Nie możecie wiecznie wykręcać się od obecności potrzebnej naszym przyjaciołom. Jeśli naprawdę chcecie, znajdziecie sposób na to, by poświęcić im czas. Tym bardziej, że w zdrowej relacji przyjaciel nie oczekuje, że rozwiążemy jego problem albo udzielimy jedynie słusznej życiowej rady (my też nie powinniśmy uważać, że właśnie tak potraktują oni nasze ewentualne porady). Przyjaciele potrzebują, byśmy z nimi współodczuwali, gdy otwierają przed nami swoje serca. Wysłuchajmy ich i dajmy im odczuć, że nie są sami. Nie bójmy się cierpienia naszych przyjaciół! Swoją obecnością dajemy im dokładnie to, czego potrzebują.
Wsparcie bliskich a psychoterapeuty
Wybór pomiędzy przyjacielem a terapią zakłada fałszywą tezę. Tak jak stoimy na dwóch nogach, tak samo w chwilach kryzysu potrzebne są nam i pomoc specjalisty, i życzliwe serce przyjaciela. Zresztą terapeuci często pytają, czy mamy wsparcie bliskich. Tylko dlaczego przyjaciele tak często są nieobecni? Na to pytanie każdy, kto kiedyś kogoś oswoił, powinien sam udzielić odpowiedzi. Jestem, kiedy moja obecność jest potrzebna? A może uciekam? Oczywiście zawsze z ważnego powodu… Czy naprawdę?
Sprawdź również: Pokonaj życiowy kryzys. Wystarczą te dwa kroki!