Temat rodziny i relacji rodzinnych zawsze jest na czasie. Jedni piszą artykuły, drudzy je czytają i aktywnie komentują. Nikt jednak nie wspomina o tym, że związki między domownikami trzeba nieustannie rozwijać. Nikt też – poza doraźnymi rozwiązaniami – nie daje nam narzędzi służących na co dzień wzmacnianiu tych związków.
Żeby była jasność. Nie mam nic przeciwko wspólnym wyjściom do kina, restauracji i teatru. Jeśli jednak służą one tylko zapełnianiu emocjonalnej pustki, nie jest to praca nad relacją, ale po prostu miłe spędzanie czasu razem. Tak właśnie funkcjonuje rodzina mojego męża. W pierwszym odruchu pozazdrościłam jej ciągłych wyjazdów za granicę i beztroski, z jaką wydaje pieniądze. Szybko jednak zmieniłam zdanie, gdy w potrzebie natknęłam się na mur milczenia. „O problemach się nie mówi!”. Oto, co usłyszałam. Miałam za to odpowiedź, dlaczego musiało minąć sporo czasu, zanim mój mąż całkowicie się przede mną otworzył.
Relacje między partnerami – po co i jak nad nimi pracować?
Relacje rodzinne to w pierwszej kolejności te pomiędzy partnerami. Dobrostan całej „podstawowej komórki społecznej” zależy bowiem od tego, jak rodzice dbają o siebie i swoją relację.
Najbardziej zainteresowani partnerem jesteśmy na początku znajomości. Poznajemy się wtedy tak blisko, że stwarzamy sobie mentalny obraz wybranka. Na późniejszych etapach związku tylko go uzupełniamy lub nieznacznie korygujemy. Aż przychodzi taki moment, gdy patrząc na męża, widzimy w istocie nie jego, lecz wyobrażenie „obiektu”, które starannie wytworzyliśmy we własnej świadomości.
O ile taka właściwość rozumu jest błogosławieństwem, gdy badamy rzeczy z natury statyczne i niezmienne, o tyle w przypadku relacji potrzeba czegoś więcej. Człowiek to nie iPhone, którego wymieniamy na lepszy model, i nie rękawiczki, które wyrzucamy po jednym sezonie. Wniosek? Nad relacjami należy pracować. Jak?
Po pierwsze wyostrzając naszą percepcję wobec partnera. Nauczmy się codziennie patrzeć na niego świeżym okiem. Rozbudzając w sobie ciekawość i zainteresowanie, za każdym razem wydobędziemy na światło dzienne coś nowego, co wcześniej umknęło naszej uwadze. Być może znajdziemy nawet coś, czego partner sam o sobie nie wiedział.
Po drugie sami się zmieniajmy. To trudne, ale warte zachodu. Analizujmy własne słowa i reakcje, zastanówmy się, czy damy radę je zmienić. Przykładowo jeśli w jakiejś sytuacji zazwyczaj podnosimy głos, zobaczmy, co się stanie, gdy nie odezwiemy się słowem. Mamy skłonność do krytyki? Wypróbujmy pochwał. To nie lada wyczyn i dobry sposób na pracę nad samym sobą. To też nowe zadanie dla umysłu twojego partnera. Już myślał, że niczym go nie zaskoczysz, a tu niespodzianka! Ciągnijmy tę zabawę, póki tli się w nas życie. Dzięki temu zapobiegniemy nudzie w związku i umocnimy nasze relacje z drugą połówką.
Jak budować relacje z dziećmi?
Gdy już potrafimy utrzymywać zdrowe relacje z mężem lub partnerem, zadajmy sobie pytanie, jak zbudować dobre stosunki z dziećmi. Moja mama wychowywała mnie w taki sposób, jakby jej podstawowym zadaniem byłó wpojenie mi określonych reguł postępowania. Była surowa i karząca, pilnowała, bym wszystko robiła dobrze, i wskazywała moje błędy. Odbierałam ją raczej jako strażnika lub dozorcę, a nie najbliższą mi osobę. Z upływem lat mama zmiękła i dziś jest najukochańszą osobą pod słońcem. Doświadczenia z dzieciństwa warto przepracować i wykorzystać do refleksji, jak własne dziecko… no właśnie: wychować?
Uważam, że dzieci nie należy wychowywać. Należy budować z nimi relacje. Warunkiem ku temu jest postrzeganie syna lub córki jako rozumnej i równej ci istoty, poszanowanie ich przestrzeni osobistej, emocji i cech charakteru, a także liczenie się z tym, czego pragną i potrzebują. Równie ważne jest szczere wyrażanie uczuć, mówienie, co nam się podoba, a co nie, stawianie granic oraz wspólne życie według pewnych ustalonych zasad. Jakich?
- Szanuj osobiste granice. Jeśli twój syn lub córka mówią „nie” lub „nie chcę”, usłysz to i przestań nalegać. Tak samo wymagaj, aby twoje „nie” zostało usłyszane po pierwszym razie.
- Dawaj dziecku prawo wyboru. Pozwól mu zdecydować, co założyć do szkoły, co zjeść na śniadanie, gdzie się wybrać na spacer. Zobaczysz, że gdy dasz mu prawo wyboru, zacznie chętniej wykonywać różne czynności.
- Przyzwalaj na błędy. Nie złość się, gdy maluch rozlewa herbatę, brudzi ubranie. Po prostu poproś, by na przyszłość uważał.
- Pozwalaj dziecku być sobą, ufaj mu i dotrzymuj obietnic, egzekwując, by i ono dochowywało słowa.
To banał, ale naprawdę nie trzeba dysponować wielkimi środkami, by w rodzinie żyło nam się dobrze. Bo najważniejsze jest to, co mamy w sobie. Wystarczy, że ten potencjał uruchomimy.
Sprawdź również: Codzienne uroki macierzyństwa. Jak przetrwać chwile zwątpienia?