Podoba ci się nasz podcast? Dołącz do grona naszych Patronów!

O tobie. Między innymi. Pomagamy budować dobre relacje.

Mark Zuckerberg, szef Facebooka, w październiku 2020 roku zeznał przed kongresem USA, że w jego serwisie chodzi nie o politykę, ale „o twoją kuzynkę, która właśnie urodziła dziecko”. Czy inni ludzie chętnie słuchają o opowieści o twoim potomku?

iStock.com / Anchiy

Znasz to uczucie, kiedy przychodzisz na spotkanie prosto z domu, w którym tuż przed twoim wyjściem dzieci zrobiły coś miłego lub śmiesznego, i koniecznie musisz o tym opowiedzieć? Opowiadasz więc, a promienne uśmiechy twoich słuchaczy najpierw zmieniają się w mechaniczne, później wymuszone, aż na końcu całkiem gasną, ustępując miejsca rozbieganym spojrzeniom i częstszemu przywoływaniu kelnera z napojami.

Dziecko, czyli ty 2.0

Dzieje się tak dlatego, że twoje dzieci nie obchodzą nikogo poza tobą i rodziną. Jasne, że są wyjątkowe. Choćbyś był pediatrą, przedszkolanką i opiekunem środowiskowym naraz, nigdy nie poznasz żadnych dzieci lepiej niż własne, więc dostrzegasz w nich wyjątkowość, której nie mają żadne cudze dzieci. Ten mechanizm dotyczy każdego. To jak w terapii uzależnień: uświadomienie sobie problemu jest pierwszym warunkiem leczenia.

Wszystkie te unikatowe zdolności: śpiew, mówienie wierszyków i jazdę na hulajnodze podziela z twoim bachorem jakieś 60% populacji w jego wieku. A wszystkie dziwaczne odzywki, które miałyby być dowodem mądrości dziecka ponad wiek, są tylko cudownie niezdarnymi (to fakt) próbami używania obcych słów ze świata dorosłych.

Bo dzieci to kopia nas. Taka podróba nie-podróba, nawet czasem ulepszona modyfikacja. Ale ten nierodzicielski element w dziecku pojawia się na dobre dopiero w okresie buntu, czyli stosunkowo późno. Po to właśnie ten bunt wymyślono, nie warto więc martwić się na zapas zielonymi włosami ani nawet weganizmem. Jeśli w ciągu paru lat bunt nie przejdzie, to znaczy, że spieprzyłeś coś znacznie wcześniej.

Chowamy dzieci na swoje podobieństwo (oczywiście także z poprawką na swoje fobie) i one same tak się chowają, bo rodzice są najbliższym i największym dostępnym maluchom autorytetem. Dlatego właśnie tak kompletnie nieistotne i śmieszne okazuje się na końcu to, że twoje dziecko słucha tej samej zbuntowanej muzyki co ty albo dzieli jakąś inną twoją pasję. Dzieli, bo musi dzielić.

Wiem, twoja córka jest jedyna i wyjątkowa, bo uważa Metallikę za lepszą od Fasolek. Oczywiście na świecie jest tylko jedno czteroletnie dziecko, którego gust muzyczny przypadkiem pokrywa się z domową playlistą, i jest to twoje dziecko… A ty musisz o tym wszystkim opowiedzieć.

Nie o wszystkim musisz opowiadać

No i jeszcze coś bardzo charakterystycznego dla młodszych rodziców. Kupa. Nieprzemijający, niekończący się temat, przeciwko któremu niezręcznie protestować bezdzietnym, którzy boją się, że wyjdą na niechętnych najmłodszym. Zaprotestuję więc w ich imieniu jako człowiek, który temat przerobił. Kupa jest w życiu małych dzieci i ich rodziców całkiem ważnym tematem, zwłaszcza jeśli jest z nią jakiś problem. Chciałbym jednak przypomnieć, że na pytanie o zdrowie odpowiedź: „Jest OK” jest całkiem poprawna. Brzmi znacznie lepiej niż szpitalne „stolec był”.

Żeby nadać temu napomnieniu jakąś bardziej holistyczną perspektywę, warto dodać, że z punktu widzenia zespołu przyjemnych zdarzeń, które składają się na rodzicielstwo, kupa jest nie tylko mało atrakcyjnym, lecz także nieistotnym składnikiem. Możesz więc z powodzeniem ją odpuścić.

Poza powyższymi zastrzeżeniami opowiadaj o swoich dzieciach do woli. Albo do upływu półtorej minuty — cokolwiek minie pierwsze.

Sprawdź również: Moje dziecko ma tajemnice. Czy to powód do zmartwień?


image

Igor Mlądzki

Dziennikarz

Pisze dla magazynów z pogranicza biznesu i lifestyle’u. Prywatnie miłośnik sportów outdoorowych, dobrej kuchni i podróży.

Previous post
Next post
Powiązane posty