Podoba ci się nasz podcast? Dołącz do grona naszych Patronów!

O tobie. Między innymi. Pomagamy budować dobre relacje.

Ile z was, gdy boryka się z trudnymi emocjami – żalem, gniewem, brakiem pomysłów, jak rozwiązać trudną sytuację – łapie za ścierkę i szoruje mieszkanie dopóty, dopóki nie lśni ono czystością? Zachowanie porządku i minimalizm mają swoje drugie dno.

iStock/CentralITAlliance

Rzeczy to nie zawsze tylko rzeczy. Łączą nas z nimi sentymentalne więzi, nawet gdy są to przedmioty użytku codziennego. Tak, można mieć sentyment do starej, niepraktycznej szafy, bo jest w niej zamknięta historia trzech pokoleń, które przysiąc by mogły, że zakopane w jej przepastnych wnętrzach są niewidzialne dla świata. A ile z nas chodzi na zakupy, by poprawić sobie nastrój nową rzeczą? Posiadanie jest jak balsam na skołatane nerwy. Ale dlaczego tak jest?

Co się dzieje w naszym mózgu, gdy wyrzucamy rzeczy?

Naukowcy z uniwersytetu w Yale udowodnili w swoich badaniach, że kiedy wyrzucamy przedmioty, w naszym mózgu aktywują się te same ośrodki, które wykazują aktywność podczas przepracowywania bólu. Nic więc dziwnego, że otaczanie się rzeczami daje nam złudne poczucie bezpieczeństwa, tak jakby wypełnianie fizycznej próżni zapełniało jednocześnie emocjonalne potrzeby. Niektórzy taki sposób samonagradzania wyolbrzymiają do stanu chorobowego, stając się zakładnikami rzeczy i tworząc silne emocjonalne więzi ze stertami zwyczajnych śmieci.

Patrz na piękne przedmioty, poczuj piękno

Porządkowanie przestrzeni wpływa korzystnie nie tylko na walory estetyczne naszego najbliższego otoczenia. Udowodniono, że w przestrzeniach, w których panuje ład, ludzie są spokojniejsi, łatwiej się skupiają, spokojniej zasypiają, a nawet rzadziej sięgają po niezdrowe jedzenie! Naturalny odruch wielu osób, zwłaszcza kobiet, które w trudnych emocjonalnie momentach rzucają się na mopa i sprzątają, jest więc całkowicie wytłumaczalny. Ponieważ nie mogą wymieść miotłą swojego wewnętrznego bałaganu, porządkują otoczenie, co napełnia ich wnętrza spokojem, zaprowadza harmonię i odblokowuje zdolność do działania na poziomie emocjonalnym.

Metafizyczne odgracanie

Dlatego właśnie stwierdzenie, że posiadanie mniejszej liczby rzeczy może uczynić nas szczęśliwszymi, nie jest bezzasadne. Odgracenie mieszkań metafizycznie łączy się z ruszaniem duchowych gratów, które zaśmiecają nasze dusze i umysły. Nie znam osoby, która po przeprowadzce nie powiedziałaby, ciężko opadając na sofę, że nigdy nie przypuszczała, ile śmieci nagromadziła. Zrzuciwszy z siebie poupychane po szafach przydasie, oddychamy lżej i obiecujemy sobie, że już nigdy więcej….

Minimalizm. Jak trzymać się tej obietnicy?

Często na obietnicach się kończy, a szafy i zakamarki ponownie się zapełniają. Natomiast dobra wiadomość jest taka, że można (a nawet trzeba) regularnie porządkować swoją przestrzeń życiową (bez konieczności przeprowadzki). Jak się za to zabrać?

Można śledzić influencerów i ekspertów od organizacji, takich jak Marie Kondo, którzy dzielą się swoimi sposobami na bardziej zorganizowane życie. Jedną z najbardziej znanych rad Marie jest jej metoda szczęścia. Spójrz na otaczające cię rzeczy i zastanów się, które sprawiają ci radość, po czym pozbądź się tych, które ci jej nie dają. Rada ta z punktu widzenia zależności między emocjami a przedmiotami zdaje się być kluczem do upieczenia dwóch pieczeni przy jednym ogniu. Dlaczego?

Porządkuj nie tylko rzeczy

Ponieważ porządkowanie przestrzeni powinno być jednym z elementów głębszej przemiany. Tak jak pozbywamy się stert nienoszonych ubrań, niepotrzebnych kurzołapów i niepraktycznych mebli, powinniśmy też pozbyć się żalu, poczucia winy, nierealnych celów i zbyt wielu zadań, które nas przytłaczają, a nie są niezbędne do przetrwania wszechświata.

Ten emocjonalny nadprogramowy ładunek powinien polecieć od razu na wysypisko niepamięci, ale przedmioty, które są jeszcze w dobrym stanie, oddajmy tym, którzy mogą ich potrzebować.

Przestrzeń daje nam pole do działania i przeżywania. Odgracając tę fizyczną, inspirujemy nasze wewnętrzne „ja” do podążenia podobną drogą i dotarcia do miejsca, w którym możemy rozpostrzeć skrzydła. Rozejrzyj się wokoło – co napełnia cię radością, a bez czego byłoby ci lżej?

Sprawdź również: Własna działka – inny (lepszy?) wymiar relaksu


image

Weronika Edmunds

Dziennikarka

Dziennikarką została dzięki zdolności słuchania i opowiadania. Tłumaczka i magister przekładoznawstwa. Często przytacza ulubiony cytat z M. Ondaatje: „Słowa, Caravaggio. Słowa mają moc”.

Previous post
Next post
Powiązane posty