Różnica między budynkiem a domem jest mniej więcej taka jak między mapą a wycieczką. Dobry plan domu odzwierciedla to, jak mieszkają w nim ludzie, a jednocześnie nieco tym steruje. Urządź swój dom po męsku i z charakterem.
Zdarzyło mi się widzieć kilka mieszkań zaprojektowanych przez architektów wnętrz dla ludzi, których ci architekci wcale nie znali, a ja znałem ich trochę. Zawsze w takich razach czułem się w tym mieszkaniu jak w pokoju hotelowym, przynajmniej do czasu, aż dzieci albo jakiś inny kataklizm (np. notoryczne bałaganiarstwo mieszkańców) nie zamieniły go wreszcie w dom.
Jak przejść drogę od budynku do domu?
Oczywiście to nie powód, żeby odmawiać znaczenia architektom. Są oni jak najbardziej potrzebni i jeśli masz dylemat, czy skorzystać z usług jednego z nich, czy nie, lepiej postaw na to pierwsze. Ale jeśli architekt nie zapyta cię na samym początku, jak żyjesz, jakie masz nawyki i potrzeby, miej się na baczności. Skończysz z ikebaną i beżową łazienką, jak wszystkie łazienki na świecie. I z podwieszanym sufitem. Z jakiegoś powodu nie ma dzisiaj dekorowania mieszkań bez podwieszania sufitu z halogenkami.
Różnica między budynkiem a domem jest mniej więcej taka, jak między mapą a wycieczką. Dobry plan domu odzwierciedla to, jak mieszkają w nim ludzie, a jednocześnie nieco tym steruje. Nie ma w tym wcale sprzeczności. Półka na kluczyki do auta i portfel powinna być właśnie tam, gdzie odruchowo wyciągasz rękę zaraz przed wyjściem z domu. Tablica korkowa albo magnetyczna do przyczepiania widokówek od przyjaciół może zajmować pół ściany i wydaje ci się z początku, że na wieki wieków zostanie pusta, ale za pół roku będziesz się zastanawiał, jak można było żyć bez niej.
Jeżeli upchniesz stół jadalny w jakimś ciemnym kącie, jak to wpłynie na spotkania i rozmowy mieszkańców domu? A na twoje nawyki żywieniowe? Zawsze dziwili mnie przeciwnicy aneksów kuchennych, czyli kuchni połączonych z salonem. Argumentowali, że zapach jedzenia roznosi się wtedy po domu. A po co niby jest dom, jeśli nie po to, żeby pachnieć jedzeniem? I po co ta oddzielna kuchnia, skoro za każdym razem, kiedy idziesz po lód do drinków, musisz porzucić rozmowę z przyjaciółmi?
Przygotuj plan zagospodarowania
Oczywiście każdy dom kiedyś się uczłowieczy. Nawet jeśli zaprojektujesz tak modną dziś pustą otwartą przestrzeń, w końcu rozrośnie się na niej żywa kultura suszarki do bielizny, przestaniesz chować odkurzacz do szafy po sobotnich porządkach, a w kącie wciąż będzie stała sterta pudeł czekających na wrzucenie na pawlacz. To jest cena, którą płaci się za pozory kiepsko rozumianego prestiżu i odgórne planowanie bez głowy.
Żeby tego uniknąć, zacznij od myślenia w kategoriach stref. Jeden pokój może mieć kilka różnych funkcji (naraz albo osobno) – strefa wypoczynku i strefa spotkań przy stole, strefa pracy i strefa snu. Nie bój się wykorzystywać każdą możliwą przestrzeni na szafeczki, półeczki i haczyki, ale nie bój się też pustki — horror vacui jest tym, co bardzo często blokuje ludzką psychikę, nie tylko wśród projektantów.
Pomyśl o lekkich przegrodach – regałach, a nawet parawanach, które mogą wydzielać strefy. Użyj światła, które – skupione w odpowiednich miejscach – podzieli dom lepiej niż cokolwiek innego. Spójrz na dywan jak na coś, co z podłogi zrobi miejsce zabawy albo pracy, pamiętaj, że meble niekoniecznie muszą stać przy ścianie, a dzięki ruchomemu stolikowi możesz mieć pod ręką barek, nie przerywając oglądania filmu. Nie wymyślisz wszystkiego od razu. Architekt ma za sobą lata studiów, wiele realizacji, znajomość asortymentu sklepów i tysiące obejrzanych albumów. Ty jednak masz nad nim taką przewagę, że mościsz własne gniazdo, a on projektuje tylko kolejne wnętrze dla kolejnego klienta.