Śmierć jest definitywna. Nie ma już miejsca na powrót. Nie ma nadziei na zmianę stanu rzeczy. Jest tylko interwał, który zwiększa się z każdą godziną, oddalając nas od ostatniego momentu, kiedy przytuliliśmy się do kogoś bliskiego. Dowiedz się, jak w tej trudnej sytuacji okazać wsparcie.
Długo zastawiałam się, jak najlepiej opowiedzieć o wsparciu osób w żałobie. Zdecydowałam się na formułę, która w moim odczuciu odzwierciedla wrażliwość takiej sytuacji. Pomyślałam, że najlepsza będzie ta mocno osadzona na własnym przykładzie. Może okaże się to dla kogoś z was pomocne.
Po odejściu bliskiej osoby, zawsze występuje szok
Kiedy umarł mój dziadek, z przerażeniem podliczyłam sobie lata, które dane było mi z nim spędzić, i porównałam je do prawdopodobnej liczby lat, które mam szansę przeżyć. Wyszło mi, że 68% z moich hipotetycznych 80 lat życia byłabym zmuszona przeżyć bez wspólnych rozmów, żartów i wybuchowych kłótni. Kiedy zdałam sobie z tego sprawę, usiadłam i zaczęłam gorzko płakać, kompletnie bez pomysłu na to, jak sobie z tym poradzić.
Czego wtedy nie potrzebowałam?
Racjonalizacja to coś, czego szukają cierpiące osoby
Żałobę przeżywamy różnie. Psychologowie i terapeuci opisali jej etapy i długość trwania, jednak ludzie to nie ścisłe schematy i musimy o tym pamiętać. Nie było dla mnie nic gorszego, niż odpowiadać na pytanie, jak dawno zmarł mój dziadek. Słyszałam wówczas wypowiedź w stylu: „No tak, to jesteś na tym etapie. Masz jeszcze x miesięcy i będzie lepiej”. Byłam wściekła, bo uważałam, że te diagnozy są w mojej sytuacji całkowicie błędne. Racjonalizacja kompletnie nie uwzględniała mojej relacji z dziadkiem, mojej osobowości ani wyzwań, z którymi się w tamtym czasie mierzyłam.
Pomóż otworzyć się na emocje
Potrzebowałam przeżyć swoje emocje. Z niektórymi się zmierzyłam, a inne w ogóle mnie nie nawiedziły. Ostatnią rzeczą, jakiej w tej walce z silnymi uczuciami potrzebowałam, była ich analiza przez osoby, z którymi się nimi dzieliłam. Jeszcze gorzej było, gdy rozmówcy zbywali mój żal. Z czasem zrozumiałam, że był to ich sposób na poradzenia sobie ze stresującą dla nich sytuacją, w której ktoś im bliski cierpi, a oni nie wiedzą, co zrobić. Jeśli jednak macie w swoim otoczeniu osobę w żałobie i powierzy wam ona swoje emocje – nie oceniajcie ich. Nie tłumaczcie. I broń Boże nie zbywajcie. To, co czego taka osoba potrzebuje, często jest banalnie proste.
Czego potrzebowałam ja?
Po śmierci bliskiej osoby, pojawia się potrzeba wysłuchania
Bardzo potrzebowałam zrozumienia i poczucia, że nie jestem w tym żalu sama. Mój dziadek w tym życiu już do mnie nie wróci, ale zostały inne osoby i inne relacje, a ja pragnęłam się na nich oprzeć do czasu odnalezienia sposobu na opowiadanie o mojej relacji z dziadkiem bez łez w oczach. Wiedziałam, że nadejdzie chwila, kiedy będę mogła myśleć o wspólnie spędzonych latach bez wykręcającego żalu, bo dziadek nie zostawił mnie specjalnie. Po prostu umarł. Nie był to jednak ten moment. Musiałam do niego dojść, wypłakawszy swoje. Jestem wdzięczna za przyjaciół, którzy mi to umożliwili. Pomogli mi nauczyć się mówić w sposób spokojny i radosny o miłości, która się zmieniła przez śmierć.
Daj czas na dostrzeżenie światła
Właśnie. Bo miłość sprawia, że relacja z osobą zmarłą się nie kończy, tylko przeobraża, i to bez względu na nasze przekonania religijne. Osoby, które kochaliśmy, trwają w nas, a ich obecność niesiemy w zmienionej formie dalej przez życie.
Mój dziadek miał swoją ukochaną babcię Tolę. Nie znałam jej. Noszę jednak jej wyobrażenie i znam jej śmieszne przejęzyczenia, których sama żartobliwie używam, bo opowiedział mi o nich mój dziadek.
Po jego śmierci potrzebowałam dużo czasu na dotarcie do punktu, w którym żal przeobraził się w możliwą do uniesienia tęsknotę. Mogę tylko dziękować tym, którzy to rozumieli i czekali, aż dostrzegę światło tej miłości, która po mojej relacji z dziadkiem pozostała. Ona pokazała mi dalszą drogę.
Sprawdź również: Decyduj, by nie żałować. Ta paskudna konieczność wyboru