W kobietach tkwi wielka siła. Prawda słusznie ostatnio często przywoływana. Jesteśmy silne. Ale czy nie masz czasem wrażenia, że ta nasza wielka zaleta bywa powodem większej presji i wymagań? Jak współcześnie wygląda kobieca samowystarczalność?
Niektóre z tych wymagań stawiamy sobie same, bo przecież nikogo ani niczego nie potrzebujemy, jesteśmy tak mocne, że nikt i nic nas nie złamie, a to, że czujemy się fatalnie, jest stanem przejściowym. Przejdzie, bo… jesteśmy silne, etc. Inne wymagania stawia nam otoczenie – często osoby nam bliskie i troszczące się o nasz dobrobyt. Słyszymy wtedy, że musimy się podnieść, bo… jesteśmy silne. Możemy unieść więcej, a ile kobiet jest w gorszej sytuacji niż nasza. Tak dobrze nam do tej pory szło! Jeszcze tylko troszkę! Jesteś taka dzielna!
A co, jeśli nie chcę być już dzielna?
Ile z was usłyszało to pytanie tłukące się gdzieś w zakamarkach waszych dusz? A co, jeśli właśnie teraz muszę pochylić się nad tym, co we mnie słabe? Kiedy mam już dość bycia dzielną i chciałabym być po prostu szczęśliwą, wysłuchaną, zaopiekowaną? Czy to źle? Czy to przeczy mojej sile? Zdecydowanie nie. Siła rodzi się również z uświadomienia sobie własnych słabości, potrzeb i pragnień. One tylko pozornie nas osłabiają, od czasu do czasu poświęćmy więc im trochę uwagi.
Prośba o pomoc to nie oznaka słabości
Oczywiste? Niby tak, ale wiele z nas o tym zapomina. Skoro mamy być silne, musimy stać na własnych nogach i nie biegać po pomoc jak jakieś słabeuszki. A może jednak to nieprawda? Przecież zamiast patrzeć na to jak na uzależnienie się od osób trzecich, możemy trzeźwo ocenić takie chwile jako te, w których konieczna jest delegacja zadań. Może i potrafisz sama wwiercić kołek w ścianę, ale jeśli jest ktoś, kto zrobi to prędzej, z mniejszym wysiłkiem, a może jeszcze podsunie ci inne rozwiązanie, to dlaczego z takiej pomocy nie skorzystać?
Na gruncie emocjonalnym proszenie o pomoc jest umiejętnością jeszcze bardziej istotną. Dobrze mieć zaufaną osobę, przed którą bez strachu możemy pokazać, co w nas wymaga wsparcia i oprzeć się na niej przez jakiś fragment drogi. Wiele z nas może zdecydować się na wizytę u psychologa, co jest bardzo dobrym rozwiązaniem i wzięciem za siebie odpowiedzialności. Właśnie dlatego, że jesteśmy silne!
Bądź dla siebie dobra!
Nasza moc i zdolność zmierzenia się ze światem, również w nierównych walkach, nie powinny przesłaniać nam konieczności bycia dobrymi i wyrozumiałymi dla siebie. Oczywiście, nie należy tego mylić z użalaniem się nad sobą i obwinianiem otoczenia o wszystkie nieszczęścia. W chwilach, kiedy mamy w nosie własną siłę, popatrzmy na siebie jak na małą dziewczynkę, która potrzebuje, żeby ją zwyczajnie przytulić i dać się jej wypłakać. Nie biczujmy się za upadki, za konieczność przyznania się przed samą sobą, że nas coś boli i jest już nie do zniesienia. Opiekujmy się sobą i dbajmy o wewnętrzną równowagę. Zamiast nieustannie wewnętrznie się poganiać, dajmy sobie chwile na przystanki. Rozejrzyjmy się wokół. Może naszym oczom ukaże się inna trasa, mniej katorżnicza, ale również wiodąca do tego samego celu? Strategiczne rozkładanie sił to umiejętność i taktyka, a nie słabość.
Przestań się porównywać
Wszystkie jesteśmy silne, ale każda z nas jest inna i każda ma inny próg wytrzymałości. Dlatego bądźmy dla siebie nawzajem wyrozumiałe. Motywujmy się mądrze, nie windujmy poprzeczek, (skoro ja potrafiłam, to i ty musisz dać radę). Nasza siła drzemie też w zdolności mądrego współodczuwania, które poszerza nasze horyzonty.
Powiedz więc dzisiaj sobie: „Jestem silna, ale bez przesady” i zastanów się, jak odzyskać te siły, które musiałaś już na coś wykorzystać. Nigdy nie wiesz, kiedy się znowu przydadzą.
Sprawdź również: Rozwój osobisty. Na szczęście jest w twoim zasięgu