Podoba ci się nasz podcast? Dołącz do grona naszych Patronów!

O tobie. Między innymi. Pomagamy budować dobre relacje.

post-header

Halina Szwarc. Ta wyjątkowa 18-latka z dnia na dzień podporządkowała swoje życie wyższej sprawie i rozpoczęła specjalistyczną służbę wywiadowczą . Była gotowa poświęcić życie rodzinne i narazić się na skrajne niebezpieczeństwo.

Jej inteligencja, zaradność, niepowtarzalny temperament i uroda pomagały w osiąganiu celów, znaczących dla przebiegu wojny. Mimo młodego wieku, potrafiła zachować spokój nawet w sytuacjach śmiertelnego zagrożenia.

Słyszałeś o nocy burzy ogniowej z Hamburga (1943 r.)? To tylko jedna z brawurowych akcji Haliny Szwarc. Czego jeszcze dokonała Polka kryjąca się pod pseudonimem „Jacek II”? Wsłuchaj się w historię młodej agentki polskiego wywiadu i jej niezwykłe przygody.

Spis treści:

Posłuchaj również na:

[0:14] Halina: Gdy niszczono Hamburg, byłam kilkanaście kilometrów dalej, w bezpiecznym miejscu przygotowanym przez brytyjskie służby MI6. W oddali widziałam wielką pomarańczową łunę; a rano dym: gęsty, czarny, wspinający się aż do chmur. Zastanawiałam się czyje to dzieło? Dopiero kilka tygodni później mój szef, Bolesław Jabłoński pseudonim Emma, uścisnął mi dłoń i powiedział: Gratuluję Ci spalenia Hamburga, należało im się.

[0:49] Matka Haliny: Halina, co ty robisz, czy ty naprawdę chcesz hańbę na naszą całą rodzinę ściągnąć? Łódź to nie jest niemieckie miasto! Córeczko, to tylko tymczasowa okupacja, wojna trwa, naprawdę tego nie rozumiesz? My tu zostaniemy. Jak my ludziom w oczy spojrzymy. Masz dopiero siedemnaście lat! Po co Ci ta volkslista? Halinko…opamiętaj się!

[1:17] Halina: Musiałam odsunąć od siebie wszelkie podejrzenia – była to jedna z głównych zasad szpiegowskiego fachu. Na volskliste zapisać się nie chciałam ale Zygmunt, mój przełożony z okręgu Związku Walki Zbrojnej AK, powiedział, że to jest rozkaz – więc się zapisałam.

Halina była świadkiem bombardowania Hamburga w ramach operacji Gomora w lipcu 1943 r. Wierzyła, że zabijanie cywilów to jedyny sposób walki z wrogiem. Fot: Domena Publiczna

Pierwsze rozkazy i zadania w konspiracyjnej komórce wywiadowczej

[1:35] Halina: Jest rok 1940, a nasza komórka konspiracyjna ma przed sobą mnóstwo zadań. Dobrze pamiętam jedno z pierwszych. W kwietniu miałam przeprowadzić ważnego dla AK żydowskiego konspiratora z Generalnej Guberni do kraju Warty.

Żandarm: Gdzie oni są?

Kobieta: Kto?

Mężczyzna: Kobieta i mężczyzna, chcieli przekroczyć granicę z Gubernią, kiedy nas zobaczyli, wbiegli do waszej chaty. Sądzili że ich nie widzimy.

Kobieta: Panowie żandarmi spoczną, spokojnie. Cały dzień na służbie pewnie.

[2:06] Halina: Kiedy wiejska gospodyni stara się zagadać dwóch tępych ale spostrzegawczych Niemców, ja zatykam dłonią usta Żydowi, który jest kłębkiem nerwów. Najchętniej wyszedłby z tej ciemnicy i dał się zabić. Trzymam go mocno, żeby bolało, żeby się opamiętał. Siedzimy w spiżarni pod podłogą, przez szczeliny widzimy dwóch Niemców – w długich płaszczach, z ciężkimi ryngrafami na piersiach. Każdy ich krok ugina deski, tuż przed naszymi twarzami.

Gospodyni zdejmuje z haka kilka pęt kiełbasy, utyka pod pachami dwie butle wina. Nagle drzwi spiżarni otwierają się. Półka z alkoholami jest tuż za moją głową, więc natychmiast uchylam się w niemej współpracy.

[2:53] Halina: Po raz pierwszy miałam śmierć na wyciągnięcie ręki.

[2:57] Zygmunt wysłuchał w milczeniu mojego sprawozdania i uznał, że przeszłam doskonałe przeszkolenie w zakresie radzenia sobie ze stresem. I że czas na poważniejsze wyzwania. Po kilku dniach dostałam nowy rozkaz.

Nagła zmiana życia młodej agentki

[3:12] Zygmunt: Wyjeżdżasz z Łodzi. Jako członkini Związku Niemieckich Dziewcząt ubiegasz się o wpisanie na volkslistę. Masz zniknąć z oczu znajomych i sąsiadów i zamieszkać w Kaliszu.

[3:22] Halina: Warunkowo zostałam przyjęta do szkoły średniej. W klasie – sami członkowie niebieskiej volkslisty. Całkowite zniemczenie. Patrzą na mnie z ukosa, wolą nie rozmawiać. Ja z kolei boję się, nie mogę spać, śpię po trzy, cztery godziny, resztę czasu spędzam – w książkach. Dzień za dniem, tydzień za tygodniem…

[3:48] Halina: Pewnego razu w drzwiach klasy staje „wizytacja z kuratorium”. Czarne mundury i trupie czaszki na czapkach pozwalają podejrzewać każdy powód tej niespodziewanej wizyty. Boję się. Czuję prąd biegnący wzdłuż kręgosłupa. Nie zwinęliby mnie przecież przy wszystkich. A może?

[4:09] SS-Mann: Jakie postępy robią nasze obywatelki Trzeciej Rzeszy? O czym jest dzisiejsza lekcja?

Nauczyciel Ziepult: Dziś omawiamy Ephraina Lessinga.

SS-Mann: To kto nam opowie o wielkim rodaku?

Halina: Nikt. Cisza. Coraz dłuższa. Nauczyciel blednie. Poczułam, że mam szansę jak nigdy. Wstałam i zaczęłam sypać informacjami jak z rękawa: myśl polityczna Lessinga, najważniejsze dramaty, posada dyrektora teatru w Hamburgu i, naturalnie, głęboko ukryta miłość do germańskiej rasy. Wszystko. Wizytacja SS była pod ogromnym wrażeniem. Na koniec semestru z wdzięczności za uratowanie skóry dostałam od dyrektora prezent.

Wpisanie Haliny na volkslistę najwyższej grupy

[4:56] Nauczyciel Ziepult: Coś dla panienki mam. Bo wiem, że komisja rozpatrywała Halinki podanie. No i udało się Halinkę wpisać na volkslistę pierwszej kategorii.

[5:05] Halina: Jedynka! Najlepsza lista! Ależ się ucieszyłam. Bez udowodnionego pochodzenia i niemieckości sprzed wojny. „Przysłużył się poczciwy dyrektor wywiadowi AK”. Rok później jako jedyna w klasie zdaję maturę z wyróżnieniem. Te dwa lata w kaliskiej szkole to wielki skok w moim agenturalnym rozwoju.

Jestem na liście, mam wiedzę, znam język. Staję się jednym z najcenniejszych szpiegów Armii Krajowej na terenie Rzeszy.

Halina infiltruje niemieckiego urzędnika

[5:38] Halina: W połowie 1941 roku pukam do drzwi kaliskiej willi podpułkownika Bena Vigro, który decyduje o wysiedleniu każdego Polaka, podpisuje rozkazy wywózki kaliskich żydów do łódzkiego getta.

[5:53] Podpułkownik Ben Vigro: Nauczycielka syna? Wspaniale! Trwa remont budynku szkolnego. Zostanie Pani zakwaterowana w małej chałupie po Polakach. A teraz zapraszam na kawę!

[6:05] Halina: Odbiera ode mnie płaszcz, jakby od niechcenia sprawdza dokumenty. Po pięciu minutach jest zauroczony. Po dwóch godzinach proponuje mi pokój na piętrze. W charakterze stancji. Żadnych, ale to żadnych zalotów. Pruska kindersztuba.

Kilkanaście dni później dostaję etat jego osobistej asystentki. Kiedy uważnie przyjrzy się moim dokumentom – zobaczy wybitnie zdaną maturę oraz wpis na niebieską volkslistę. Będzie dumny z podjętej decyzji. Zaufa mi tak bardzo, że wyjeżdżając w teren nie będzie nawet zamykał swojego gabinetu. W miesięcznych sprawozdaniach dla polskiego wywiadu opiszę każdy dokument, który uda mi się tam znaleźć. Po lekturze będę odkładała uważnie na miejsce: kartka po kartce, dbając, by każdy paproch, każdy skrawek papieru były tam, gdzie go zastałam.

***

[7:08] Halina: 12 maja 1943 roku wszystko się zmieniło. W Puszczy Kampinoskiej wylądował Bolesław Jabłoński pseudonim „Emma”. Typowy cichociemny. Zadaniowiec. Przystojny, inteligentny, precyzyjny, jak trzeba: śmiercionośny.

Ma bardzo konkretne zadania: zmienić na stanowisku szefa łódzkiej AK, Zygmunta, a potem wysłać agenta do akcji wywiadowczej, którą przygotują Brytyjczycy i Amerykanie w ramach operacji „Gomora”. Mam się wykręcić od pracy u Vigro i w ciągu czterech dni pojawić w tajnej komórce AK pod Łodzią. Pokazuje swojemu przełożonemu spreparowany przez wywiad list o śmierci ojca, a potem jadę nocnym pociągiem do Piotrkowa Trybunalskiego. Ze stacji odbiera mnie mężczyzna. Prawie się nie odzywa. Daje rower. Wyjeżdżamy z miasta, a po godzinie docieramy na miejsce. To tutaj dowiem się że mam burzyć Hamburg razem z Anglikami.

Rozpoczęcie pracy nad operacją Gomora

[8:14] Emma: Podsumujmy Halina, każdy strategiczny cel jest ważny: budynek użyteczności publicznej, bunkier, magazyn. Chodzi nam o dokładny plan Hamburga. Działasz sama. Twój pseudonim to Jacek II. Bierzesz sprzęt – aparat fotograficzny nie wymagający przykładania do oka, mapę oraz przykrywkowy indeks studentki medycyny morskiej. Jesteś w szkolnej ewidencji, jakby ktoś chciał sprawdzić. Tu masz plan, zdjęcia i spis obiektów nierozpoznanych przez wywiad z powietrza. Dotrzyj. Sfotografuj. Złóż raport. Anglicy byli pod wrażeniem tego, jak zainstalowałaś się u wysokiego oficera SS. Wysłałaś im mnóstwo cennych raportów. Teraz jesteś dla nich ogromnym oparciem. I oczywiście dla nas, dlatego działamy razem.

[9:02] Halina: Pierwszego dnia pobytu w Hamburgu poszłam do portu i zobaczyłam tego głuptasa. Siedział przy brzegu na motorówce i odpalał papierosa od papierosa. Zabawny, znudzony cywil. Zapytałam o port, Bałtyk i zabytki. Głupia, naiwna studentka. Nowa w mieście. Wystarczyło kilka minut rozmowy, żeby zaprosił mnie na krótką wycieczkę motorówką wokół przystani. Ale coś za coś – wieczorem miałam wybrać lokal, do którego pójdziemy napić się koniaku.

[9:36] Halina: Kiedy zapytałam co to są U-Booty on nie mógł uwierzyć, że nie wiem i wychodził ze skóry żeby mi wszystko dokładnie wyjaśnić. Kiedy zszedł pod pokład, żeby znaleźć jakieś swoje rysunki, sfotografowałam wszystko o czym słyszałam. Cały port, dokładnie, obiekt po obiekcie, z poziomu wody, dobre i precyzyjne zdjęcia. Najwyższa klasa wywiadowczej przydatności.

[10:03] Za plany, zdjęcia i notatki, które wykonałam w ciągu dwutygodniowego pobytu w Hamburgu, otrzymałam od Brytyjczyków Krzyż Zasługi z Mieczami. W raportach dotyczących zniszczenia Hamburga podkreślono moją kluczową rolę. Jednak moim celem nie były dzielnice mieszkalne. Obiekty wojskowe, które odnalazłam, opisałam i sfotografowałam bombardowano pierwszego i drugiego dnia „Gomory” z dość dużą dokładnością. Nie wskazywałam celów cywilnych, które niszczono trzeciego dnia.

[10:38] Bombardowanie obserwowałam z kryjówki MI6, a potem dostałam tydzień wolnego. Wróciłam do Łodzi, do Mamy, która dowiadując się o niemieckich zbrodniach, coraz gorzej znosiła moje długie wyjazdy z żeńską sekcją Hitlerjugend. Uważała, że za bardzo się zaangażowałam. Tym razem miałam zamiar naprawdę odpocząć i przygotować się do egzaminów na medycynę.

Aresztowanie Haliny w domu rodzinnym

Więzienie przy ul. Długiej (obecnie Gdańska) w Łodzi, w którym była więziona. Fot: Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi

[11:07] Halina: Był rok 1944, trwało miłe popołudnie, mama szykowała obiad, a ja siedziałam w książce do anatomii. Drzwi były otwarte. Weszli cicho, bez pukania. Jak ktoś z rodziny, ktoś kto wyskoczył tylko na chwilę. Zazwyczaj podczas aresztowań oficerowie Gestapo zachowują spokój, pytają o dane, skuwają. Tym razem nie potrafili opanować emocji. Śledczy prowadzący najważniejsze sprawy polityczne w Łodzi, w amoku wyzywał mnie i wrzeszczał.

[11:43] Przewieźli mnie do więzienia śledczego przy ulicy Gdańskiej, łódzkiego odpowiednika Pawiaka. Ani przez moment nie żałowałam, że przyjechałam do domu, że zobaczyłam mamę. Jeśli mieli mnie aresztować, to lepiej, że ostatnim ludzkim miejscem jakie zobaczyłam w życiu, było rodzinne mieszkanie, prawda?

[12:04] Najpierw bili mnie deską na oślep. Podstawiałam głowę, żeby stracić przytomność. Średnio się to udawało. Później wdrożyli wypróbowane, specjalistyczne techniki tortur. Związali mi nadgarstki ze stopami, pod kolana włożyli długi kij, a na twarz założyli maskę gazową i tłukli pałką po piętach.

Po tygodniu w katowni wymyśliłam sobie śmierć. Powiedziałam gestapowcowi, który mnie bił, że adresy i numery telefonów, o które im chodzi, są w ukrytym notesie w moim mieszkaniu.

Cyjanek

[12:42] Halina: Przewieźli mnie w obstawie pięciu gestapowców, rozkuli. Szukałam po całym domu kapsułki z cyjankiem potasu. Zawsze ją miałam przy sobie, podczas każdej akcji. Po przyjeździe do Polski zdjęłam wisiorek z trucizną. Gdzie go schowałam? Włożyłam do szuflady? Albo do komody pod bieliznę? Nie mogłam sobie przypomnieć, w lustrze zobaczyłam, że jestem jednym wielkim siniakiem.

Cierpliwości prowadzącemu śledztwo starczyło jedynie na godzinę.

[13:12] SS-Mann: Właśnie wydałaś na siebie wyrok śmierci. Rozumiem – przyjechałaś pożegnać się z domem.

[13:20] Halina: Z czasem przekonałam się, że nie mogą mnie zatłuc. Bardzo by chcieli. Ale nie mogą! Nawet jeśli wiedzieli tylko o Benie Vigro – byłam zbyt cenna, widziałam za dużo dokumentów. Po dwóch miesiącach wprowadzili mi do celi szpicla – młodą, ładną kobietę, żonę czerwonoarmisty. Dwa, trzy pytania i odkryłam jej tożsamość. Dla zabicia czasu zaczęłam uczyć się od niej rosyjskiego. To wystarczyło, by Gestapo przypisało mi sympatyzowanie z bolszewikami. Podczas kolejnego przesłuchania ląduje przede mną dokument stwierdzający, że jestem komunistką. Absurd! Ale mogłam podpisać nawet to, że jestem Japonką.

Halina unika kary śmierci

[14:07] Halina: 17 stycznia 1945 roku usłyszałam z oddali grzmienie sowieckich dział. O godzinie dwudziestej otworzyły się drzwi wszystkich cel. W czasie zbiorki na dziedzińcu więzienia przemawiał sam naczelnik, który zakomunikował nam krótko: Ewakuacja!

Zniknął zostawiając otwartą bramę główną. I nagle, byłam wolna. Mogłam wrócić do domu. Po niemal dwóch latach w niewoli wpaść matce w ramiona, zjeść normalny obiad, sięgnąć po książkę do anatomii. Przygotować się do egzaminów na wymarzoną medycynę.

I tak to właśnie wyglądało przez następny rok. Spacery, odpoczynek, nauka, radość z nieobecności Niemców.

Ponowne aresztowanie Haliny

[14:57] Halina: Aż w pewne kwietniowe popołudnie 1946 roku uczyłam się interny, a mama szykowała w kuchni obiad. Drzwi były otwarte. I znów weszli cicho, bez pukania. Jak ktoś z rodziny, ktoś kto wyskoczył tylko na chwilę. Zazwyczaj podczas aresztowań oficerowie Urzędu Bezpieczeństwa zachowywali spokój, pytali o dane, skuwali. Tym razem nie potrafili opanować emocji. Usłyszałam, że jestem gestapowską szmatą. A potem zawieźli mnie na Gdańską, do znajomego gmachu, w którym zmieniono tylko flagi, godła i portrety przywódców. Przesłuchania trwały dniami i nocami.

[15:43] UB: Jesteś niemiecką dziwką i żaden Polak ci tego nie zapomni…! Nazwiska! Adresy!

[15:50] Halina: Tłumaczyłam, dlaczego podpisałam volkslistę. W szczegółach, ale bez nazwisk, wyjaśniałam oficerowi Urzędu Bezpieczeństwa jak to się stało, że Niemcy wpisali mnie na „jedynkę”.

Nie podaję żadnych istotnych, choć znam prawie wszystkie. Przesłuchujący oficer tłukł mnie krzesłem, pięścią, pasem.

[16:11] Powiedziałam mu, że kilka lat temu, parę pokoi dalej, Niemcy mieli więcej sadystycznej pomysłowości. I… że jest między nimi różnica. Przed Niemcami się ukrywałam. A ich nowej Polsce Ludowej zaufałam. Ujawniłam się w październiku 1945 roku przed „Komisją Likwidacyjną AK”. Otrzymałam zaświadczenie o stopniu wojskowym i otrzymanych odznaczeniach. Jestem podporucznikiem Wojska Polskiego!

***

[16:45] Halina: Po pięciu miesiącach znaleźli w niemieckich dokumentach podpisane przeze mnie papiery. Uznali mnie za komunistkę i wypuścili w końcu do domu.

Mogłam poświęcić się w pełni wymarzonej medycynie.

Powojenne losy Haliny Szwarc

[16:59] Halina: W czerwcu 1956 pracowałam jako lekarz Wojewódzkiej Przychodni Specjalistycznej w Poznaniu. Klinka mieściła się tuż obok Urzędu Bezpieczeństwa na ul. Kochanowskiego. Młodzi, rozgorączkowani demonstranci, którym wydawało się, że właśnie obalają w Polsce komunizm, wpadli kilka minut po dziesiątej. Brali wszystko co wpadło im w ręce: gazę, bandaże, morfinę, wszystko co było potrzebne do opatrywania rannych. Po południu zobaczyłam ich jeszcze raz: z okaleczonymi twarzami, grdykami wyrwanymi przez pociski, dziurami w głowach wielkości pięści…

[17:39] Fragment przemówienia Cyrankiewicza:

– Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie, w interesie klasy robotniczej, w interesie chłopstwa pracującego i inteligencji. W interesie walki o podwyższenie stopy życiowej ludności. W interesie dalszej demokratyzacji naszego życia, w interesie naszej Ojczyzny. –

[18:12] Halina: Próbowałam przyszywać te odrąbane przez władzę ludową ręce…

***

[18:18] Lektor: Halina Szwarc z domu Kłąb, po wojnie ukończyła medycynę. Mimo prześladowań ze strony aparatu bezpieczeństwa PRL, oddała się pracy naukowej i działalności społecznej na rzecz ludzi starszych. W Warszawie z jej inicjatywy powstał pierwszy w Polsce Uniwersytet Trzeciego Wieku.


Podcast powstał na podstawie książki Marka Łuszczyny pod tytułem „Igły. Polskie agentki, które zmieniły historię” wydawnictwa Znak Horyzont.

Scenariusz: Marek Łuszczyna
Produkcja i reżyseria: Beata Roszkowska
Redakcja: Edyta Ewiak
Realizacja: Bliskostudio.pl dla Instytutu Jagiellońskiego
Głos głównej bohaterki: Magdalena Uchaniuk

W materiale wykorzystano fragment przemówienia Józefa Cyrankiewicza:
[13:03] https://www.youtube.com/watch?v=YJenFOLutto

About Izabela Kraszewska

Izabela Kraszewska

Redaktorka i studentka psychologii, której trudno żyje się bez książki z sagi (najlepiej fantasy) pod pachą. Jej hobby to poszukiwanie poetyckich tekstów we współczesnej muzyce. Zdrowy pracoholizm lubi przerywać spotkaniami towarzyskimi i grami, w których nie przegrywa.
Previous post
Next post
Powiązane posty