Fajnie od czasu do czasu ubrudzić ręce ziemią, zmęczyć się porządnie na łonie natury, a potem z radością obserwować efekty swojej ciężkiej pracy. Bo gdy zasadzone warzywa i kwiaty zaczynają wzrastać, czujemy taką satysfakcję, jakbyśmy wygrali milion dolców. To właśnie świetny sposób na odpoczynek od codziennych obowiązków!
Nie mów, że tego nie lubisz, dopóki nie spróbujesz. Do kopania grządek i sadzenia buraków trzeba dojrzeć. Dla jednych ten moment nadejdzie po przekroczeniu trzydziestki, inni odnajdą w tym radość bliżej czwartej dekady życia, a są i tacy, którzy nie polubią tego nigdy. Nie warto się zmuszać, bo w tzw. „działkingu” nie chodzi o to, by robić coś szybko i na siłę. Ale polecam tę formę aktywności, bo jak żadna inna pokazuje, że ile włożysz, tyle wyjmiesz, a co zasiejesz, to zbierzesz. Uprawianie ogródka pozwala to zweryfikować gołym okiem.
Spędzanie czasu na działce. W czym cały urok?
Jest prawdziwy. A my tęsknimy za prawdą, życiem na łonie natury i kontaktem z własnym ciałem. Działking daje nam to wszystko w wydaniu instant, czyli weekendowym albo urlopowym. Od poniedziałku do piątku żyjemy w trybie praca–dom, a od soboty przemieniamy się w działkowicza z krwi i kości. To nas relaksuje, odpręża i ładuje baterie na kolejny tydzień. Do tego można go uprawiać na wiele sposobów, nie trzeba mieć od razu dwóch hektarów ziemi, żeby korzystać z dobrodziejstw tej formy aktywności. Czasami wystarczy malutka działeczka pod miastem albo nawet miejsce na balkonie, gdzie posadzimy kwiatki. Moi sąsiedzi na przykład dbają o wspólnotowe ogródki przy blokach. Sadzą krzewy i tulipany, które cieszą oko wszystkich przechodniów. Dodam, że robią to bezinteresownie, za co czapki z głów!
Chrupanie warzyw z własnego ogródka poprawia humor
Działking można podzielić na ten podstawowy, w którym skupiamy się na pielęgnacji kwiatów, i ten bardziej zaawansowany, gdzie w grę wchodzą rośliny jadalne, owoce i warzywa. Wymaga to oczywiście więcej pracy i czułości, ale efekty są spektakularne. Wyobraź sobie, że wyciągasz z ziemi młodą marchewkę, napawasz się jej intensywnym zapachem, a potem chrupiesz przy niedzielnym obiedzie. Albo że zrywasz maliny, z których zrobisz sorbety albo soczyste smoothie dla dzieci. Przecież to jest bajka! Świadomość, że sama posadziłaś warzywa i owoce, które wyrosły i nadają się do spożycia, doskonale poprawia humor. Możesz też pójść o krok dalej i zainteresować się zielarstwem. Czarny bez, mniszek lekarski, nasturcja – poczytaj o roślinach, które możesz wykorzystać w kuchni i w ziołolecznictwie. Kup nasiona i sadź!
Praca rąk ukojeniem dla zmęczonej duszy. Doświadcz prawdziwego relaksu
Z podziwem przyglądam się rzemieślnikom, rolnikom, zielarzom i osobom, które swoje życie zawodowe związały w jakiś sposób z naturą. Dziś technologia skutecznie nas oddala od świata przyrody, a działking może być dla nas namiastką prawdziwego życia. Bo przecież nie rzucimy z dnia na dzień zawodowych obowiązków, nie sprzedamy mieszkania, żeby zamieszkać w lesie (chociaż znam takich, którzy to zrobili i są dzisiaj szczęśliwi). Prostszym rozwiązaniem jest stopniowe tuptanie w stronę natury i działking od czasu do czasu. Bez telefonów, bez cyfrowych rozpraszaczy. Tylko ty, grządki i praca rąk. To idealny detoks dla naszych umęczonych cyfryzacją i miejskimi spalinami dusz.
Sprawdź również: Jestem eko! Mniej gadania, więcej działania