Całowanie w rękę było i wciąż pozostaje polską specjalnością. Jeden z najbardziej znanych fotoreporterów Eliott Erwitt zrobił nawet takie zdjęcie: mężczyzna całuje kobietę w rękę, wysoko, ale z ukłonem. Nad nimi tabliczka: Rynek Główny. Kraków. Jak i po co całujemy rączki?
I tu zagwozdka. Bo z jednej strony dobrze mieć w repertuarze gestów coś wyróżniającego, szarmanckiego i tradycyjnego. Nawet jeśli nie jest to skuteczniejsze niż arsenał środków z zakresu pick-up artu, nie jest też takie dwuznaczne w swojej jednoznaczności, technokratyczne w formie i sypialniane w treści. No ale z drugiej strony to wciąż całowanie obcej baby w nietypową część ciała. Czyli czynność dziwna, tutaj wątpliwości nie ma.
Nietypowe całowanie kobiet w rękę
Wystarczy już chyba, że mężczyźni przejęli sposób witania się przyjaciółek przez cmoknięcie w policzek. Formę, która rozpowszechniła się z braku jakiejkolwiek refleksji nad jej stosownością. I chyba z tego samego powodu trwa jeszcze pocałunek w rękę.
Bo zastanówmy się, jak całować. Na pewno w wierzch dłoni, ponieważ pocałunek w jej wnętrze jest gestem zdecydowanie bardziej intymnym. Ale dotykać ustami czy tylko to markować? Cmokać czy ograniczyć się do muśnięcia? A jeśli całować, to wszystkie panie czy tylko wybrane? I na jakiej podstawie wybierać?
Zasady witania się
Witanie się z ludźmi i bez tego jest mocno skomplikowane. Jeśli grupa jest większa, pewne problemy może przynieść ustalenie precedencji, z której wynika kolejność witania się. Z kobietami najpierw, wiadomo. Ale też ze starszymi prędzej niż z rówieśnikami. Nałóż na to matrycę funkcji społecznych — ktoś jest szefem, ktoś kolegą, ktoś czyimś rodzicem.
A wszystko dodatkowo komplikuje to, że o ile forma przywitania z mężczyznami jest w zasadzie jedna — uścisk ręki — o tyle kobiety mają swoje preferencje i, co gorsza, mają do nich prawo. Jedna czuje się dobrze z podaniem dłoni, ale inna uznaje wyłącznie formy zarezerwowane dla kobiet. Do tego niektóre wcześniej, a inne później chcą się całować. W policzek. Albo podają do pocałowania rękę. Albo uważają to za historyczny gest i go unikają.
A najgorsze, że nie wszystkie zdają sobie sprawę, że wobec tych wymogów do nich należy inicjatywa, jeśli chodzi o wybór sposobu powitania. I tak kończy się na skinieniu głową, co jest biedarozwiązaniem.
Cmok-nonsens na żądanie
A zatem jeśli już posuwać się do czegoś, co już pół wieku temu było zwalczane, to raczej na wyraźne żądanie. A nawet wtedy dyskretnie. Wyraźnym żądaniem jest oczywiście wyciągnięcie ręki ku mężczyźnie wierzchem do góry, w taki sposób, który uniemożliwia inną formę powitania.
W takiej sytuacji pamiętaj, żeby wcześniej zdjąć nakrycie głowy — jedną z głównych funkcji kapelusza jest uchylanie go, i to właśnie ta czynność odróżnia eleganckich panów w kapeluszach od idiotów, którzy kupili słomkowe trillby na straganie w Juracie, bo szpan.
Delikatnie zbliż usta do dłoni osoby witanej. Pod żadnym pozorem nie podrywaj jej ręki wyżej, bo to każe kobiecie się wysilać, przekreślając szarmancki wymiar ceremonii. Schylając się do pocałunku, wykonaj ukłon, co czyni zadość formalnościom — można z powodzeniem udawać, że właśnie to jest sensem tego gestu.
Zachowuj się z klasą. Czyli jak?
Nawet jeśli dotkniesz ustami dłoni witanej kobiety, staraj się, żeby nie był to pocałunek mokry ani zbyt cmokający. Formalność to formalność, nie zmieniajmy jej w pieszczotę, na którą jeszcze nie zasłużyła. Nie zapominaj, że jeśli nie masz ochoty całować w rękę, masz do tego prawo, włącznie z ostentacyjnym gestem uściśnięcia ręki wystawionej do całowania. To w końcu twój pocałunek do jasnej cholery.