Podoba ci się nasz podcast? Dołącz do grona naszych Patronów!

O tobie. Między innymi. Pomagamy budować dobre relacje.

post-header

Benita von Falkenhayn. Niemiecka arystokratka, która z miłości była gotowa podjąć każde ryzyko. Przypadkowe spotkanie na wyścigach konnych, zmieniło całe jej dotychczasowe życie. Człowiek, który był jej największą namiętnością, okazał się również jej zgubą…

Zaangażowana w działalność dla polskiego wywiadu Benita, swoją prawdziwą twarz kryła za maską mało skomplikowanej kobiety, która lubiła obracać się wśród niemieckiej śmietanki towarzyskiej. Przewodząc siatce szpiegowskiej, weszła w posiadanie wielu cennych informacji.

Gorące uczucie, które połączyło Benitę von Falkenhayn z rotmistrzem Jerzym Sosnowskim trwało latami – przeplatane intrygami, ekscesami, bujnym życiem towarzyskim i dostarczaniem Polakom ściśle tajnych notatek NSDAP. Rozdzieliła ich dopiero śmierć…

Spis treści:

Posłuchaj również na:

podcast

[00:08] Benita: Był wczesny ranek 18 lutego 1935 roku. W Berlinie prószył śnieg. Kat, nie zważając na mróz, przebrał się w wytworny frak. Włożył cylinder i białe rękawiczki. Wstąpił na szafot przede mną. Stanął z boku, czekał. Poza nim tylko: topór, pieniek, kosz na głowę. Jego pomocnicy związali mi ręce. Jeszcze raz prokurator w czerwonej todze odczytał wyrok.
Klękając, pomodliłam się szybciutko, by udało się za pierwszym razem, by zamach był pewny, a cios kończący.

Gwałtowna i całkowita zmiana życia Benity

[01:13] Benita: Był rok 1924, siedziałam na trybunie berlińskiego toru wyścigowego w pierwszym rzędzie, z teatralną lornetką przy oczach, bacznie obserwując jeden z wyścigów. Zaprzątała mnie wtedy technika jeździecka: tor podczas gonitwy wydaje się duży, ale w każdy zakręt jeździec musi wejść ciasno. Mąż tłumaczył mi to wiele razy: agresywnie, ale płynnie, koń nie może stracić rytmu. Wtedy byłam oczywiście wpatrzona w męża, Richarda von Falkenhayna, porucznika pruskiej kawalerii. Richard uwielbiał się ścigać. Był wysoki – ale lekki, co bardzo sprzyjało osiąganiu dobrych wyników.

Magda Goebbels, Hildegard Meissner, Hildegard Meissner, Joseph Goebbels, Wolf Heinrich Graf von Helldorf, wrzesień 1937 r.
Fot.: Ullstein Bild, Getty Images

[02:04] Wtedy, dokładnie wtedy, gdy siedziałam na trybunach, moje dostatnie i spokojne życie się skończyło… Wierzchowiec, na którym biegł Richard, potknął się na jednym z zakrętów. Mąż przeleciał kilkanaście metrów i upadł na tor. Uderzył o ziemię na tyle daleko, by uniknąć stratowania, na tyle jednak mocno, by złamać kręgosłup i uszkodzić rdzeń kręgowy. Dla pruskiej armii, ograniczonej ustaleniami traktatu wersalskiego, ważny był tylko zdrowy żołnierz. Renta dla inwalidy była kwotą symboliczną.
W pierwszej chwili po wypadku, odjąwszy od oczu lornetkę, pomyślałam że wolałabym żeby zginął niż stracił wszystko, co kochał. Miałam na myśli również siebie.

Poznanie polskiego szpiega, czarującego Jerzego Sosnowskiego

[03:11] Benita: Boże, jak on wyglądał! I jak się zachowywał ! Elegancja, luz, lekką ręką stawiał na wyścigach konnych masę pieniędzy i kiedy przegrywał, z uśmiechem zwracał się do towarzyszących mu kobiet:

[03:27] Jerzy Nałęcz Sosnowski: Ech, niewiele brakowało, tyci, tyci. Chodźmy na drinka.

Rtm. Jerzy Sosnowski, 13 Pułk Ułanów Wileńskich. circa 1920 r. Fot.: Rafał Skrzypek, CC BY 3.0 via Wikimedia Commons

[03:34] Nazywał się Jerzy Nałęcz Sosnowski, był polskim przedsiębiorcą. Nie przepadał za swoim krajem powstałym w efekcie ustaleń traktatu wersalskiego. Tak pomyślałam wtedy, kiedy go poznałam. A było to w tym samym miejscu, w którym straciłam męża na berlińskim Hipodromie. Muszę przyznać, że ze względu na złe wspomnienia bywałam tam dość rzadko; tylko dla towarzystwa. Nie obstawiałam, ale lubiłam oglądać gonitwy i spotykać się z przyjaciółmi. To była miła odskocznia od codziennej opieki nad sparaliżowanym mężem. Od basenów, pieluch i spacerów.

[04:20] Benita: Zatem, kiedy pewnego dnia, na wyścigach, ktoś znienacka szepnął mi do ucha nazwę konia, na którego warto postawić, odruchowo odpowiedziałam, że nie gram. Sosnowski zagadnął mnie właśnie tak: od niechcenia. I od razu, w ciągu kilku chwil wciągnął w rozmowę rozwijając pawi ogon błyskotliwości, niewymuszonego żartu, krótkiej celnej pointy.

W trzech gonitwach, stawiając z uporem na Citroëna, przychodzącego na piątym albo szóstym miejscu, przegrał cztery tysiące marek. A później ten luz: „Chodźmy na drinka. Przecież nic się nie stało”. I uśmiech, jakby właśnie wzeszło słońce. Najlepsze ubrania, doskonałe maniery, dystans do świata podszyty lekkim sarkazmem. Młodość ciała i pogoda ducha. Uważnie słuchał tego, co miałam do powiedzenia, patrzył mi w oczy.

[05:24] Benita: Pewnego dnia zaprosił mnie na przejażdżkę swoim samochodem – najnowszym modelem Citroëna. Wcisnął gaz do dechy i zakrzyknął, że teraz już pewnie rozumiem jego determinację na torze wyścigów konnych, co do tamtego wierzchowca!

[05:41] Kiedy po kilku tygodniach znajomości znaleźliśmy się w jego eleganckim, wielkim berlińskim apartamencie, wszystko wydarzyło się jak gdyby samo: odstawiłam kieliszek, wzięłam go za rękę i…

Benita dowiaduje się o prawdziwej tożsamości kochanka

[06:10] Benita: Po roku naszego gorącego romansu, w marcu 1927 roku, Jerzy wszedł do sypialni w wytwornym szlafroku, z cygarem, przysiadł na krawędzi łóżka, pogłaskał mnie po nogach i zapytał czy zrobiłabym dla niego coś szalonego. Odpowiedziałam od razu, bez wahania, droczenia się i pytań dodatkowych. Tak. Tak!

[06:36] Byłam pełna miłości i oddania. Wtedy dowiedziałam się o wszystkim. Minęły dwa lata od jego wyjazdu z Polski i tak naprawdę miał tylko mnie. Nie udało mu się nawiązać żadnego innego poważnego kontaktu, który mógłby doprowadzić do pozyskania jakiejkolwiek informacji przydatnej wywiadowi polskiemu.

W polskim Sztabie Generalnym narastały wobec jego misji kontrowersje.

[07:04] Benita: Rotmistrz Sosnowski odłożył cygaro, nalał sobie pół szklanki whisky i wypił jednym haustem. Przez następną godzinę moje zdumienie narastało. Siatka do zbudowania? Pilna potrzeba informacji? Konie, samochody, ubrania, zakłady i bale – wszystko za pieniądze tego państwa z traktatu wersalskiego?

[07:27] Najpierw się rozpłakałam. Później kochaliśmy się całą noc.

Rano nie chciałam go wypuścić z ramion, jak gdyby całą sobą pragnęłam mu powiedzieć, że już nie musi się martwić, bo zajmę się wszystkim. I, tak, rozwiodę się z mężem, kaleką, który w niczym nie mógł się nam już przydać. „Tak” w odpowiedzi na wszystkie prośby i pytania.

Benita rozpoczyna działalność szpiegowską

[08:08] Benita: Dwa tygodnie później wzięłam pod rękę swojego starego, dobrego znajomego Günthera Rudloffa. To przyjaciel mojego kuzyna, oficer Abwehry. Nie znając go, można powiedzieć: gracz, bywalec wyścigów konnych. Sympatyk gonitw. Jednak ja doskonale wiedziałam, że to człowiek całkowicie uzależniony od hazardu. Bezradny wobec potrzeby obstawiania. Znałam wielu graczy, od lat. W mgnieniu oka potrafiłam rozpoznać kogoś, kto utracił nad sobą kontrolę. Przedstawiłam Rudloffa Jerzemu, który powiedział, że lubi grać i wygrywać, ale całkowicie nie zna się na obstawianiu. Sosnowski pokazał mu plik pieniędzy i zapytał czy Günther ma szczęście w grze. Po kilku chwilach Rudloff obstawiał gonitwy dla Jerzego. A dzień później bez krępacji, zachęcany przez Rotmistrza, pożyczał od niego pieniądze – na zero procent.

[9:16] Jerzy Nałęcz Sosnowski: Nikt tu nie jest lichwiarzem.

[9:18] Benita: Kolejne trzy tysiące? Naturalnie. Kolejne pięć? Za tydzień dziesięć? Dobrze, dobrze, mówił szczodry Jerzy i wciąż pożyczał. Pętla się zaciskała, za chwilę dług miał przekroczyć wartość całego majątku niemieckiego oficera. A gdyby jeszcze dowiedziała się Abwehra…

[9:39] Czekałam na właściwy moment i znów wzięłam pod rękę swojego starego znajomego. Znów zaprowadziłam go do stolika, przy którym czekał na nas Sosnowski. Jak zawsze wytworny, jak zawsze ze szklaneczką alkoholu w dłoni.

Rudloff wiedział sporo, był dość ważną figurą w Abwehrze. Jego upadek byłby z wysokiego konia. Wolał pójść na układ zaproponowany przez Jerzego i liczyć, że spłaci dług dostarczanymi informacjami szybciej, niż Abwehra wpadnie na jego trop.

Budowanie siatki

[10:18] Benita: Kiedy siedziałyśmy w parku, latem 1928 roku zwróciłam jej uwagę, żeby nie połykała czereśni garściami, jak człowiek pierwotny wypuszczony z jaskini. Była bardzo zestresowana. Powiedziała, że nie może pozbyć się zapachu dymu, przesiąkła nim cała, na wylot.

Irene von Jena, przyjaciółka Benity
Fot. Ullstein Bild via Getty Images

Renate von Natzmer, nieco naiwna, młodziutka kuzynka urzędującego prezydenta Rzeszy Hindenburga. Moja przyjaciółka z dzieciństwa. Koneksje rodzinne otworzyły jej wiele drzwi, przede wszystkim do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Rzeszy. Renate nie znosiła swojej roboty, bo była nudna, a jednym z jej podstawowych obowiązków było palenie tajnych dokumentów w ogromnym, buchającym dymem piecu na podwórzu ministerstwa.

[11:13] Benita: Codzienna praca odbywała się wedle określonej procedury: Renate szła na podwórze ze strażnikiem, który dźwigał teczki przeznaczone do zniszczenia. Piec był już rozpalony. Strażnik, któremu nie wolno było nawet spojrzeć na zawartość pakunku, stawiał go przy Renate. Odwracał się, odchodzi kilkanaście kroków. W tamtym momencie, każdego dnia od ponad pół roku, Renate zostawała sama z brudnopisami tajnych dokumentów Rzeszy. Miała czas, żeby rzucić okiem na kilka pierwszych słów i zdecydować: do pieca czy pod bluzkę – dla mnie. Były to wybory dość przypadkowe, Jerzy był z nich jednak zadowolony. Ja natomiast wprowadziłam w nudne biurowe życie Renate trochę rozrywki.

[12:11] Pozyskanie do współpracy miłej, ale dość naiwnej i mało świadomej Renate von Natzmer było strzałem w dziesiątkę. Młodziutka, żądna rozrywki kuzynka prezydenta Rzeszy, nie wzbudza niczyich podejrzeń. Położyłam kopertę na piersi Renate i powiedziałam, żeby kupiła sobie dużo nowych ubrań i perfum.

[12:49] Benita: Następną osobą zwerbowaną do mojej siatki była: Irene von Jena.

Odwrotność Renate – rozsądna pani domu, matka dwójki dzieci, żona niemieckiego oficera zatrudniona w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych – w wydziale budżetowym. Aby ją pozyskać nie wystarczyły pieniądze. Cierpiała na brak uwagi i docenienia. Jej ego wymagało dopieszczenia. Zatem – za przekazywane informacje otrzymywała sowite wynagrodzenie od Jerzego, ode mnie zaś: nieustanne zaproszenia na przyjęcia, koktajle, otwarcia, pogrzeby i śluby ważnych osobistości ze świata berlińskiej śmietanki.

[13:38] Ta siatka szpiegowska, oparta na chciwości, nudzie i pysze, działała osiem lat. Przez cały ten czas Jerzy był przy mnie, zapewniając o swojej miłości i gorliwie, z zaangażowaniem dementując plotki o swoich romansach…

Interesowne małżeństwo z konstruktorem Josefem von Bergiem

[13:57] Benita: Kiedy wszystkie znaki na niebie i ziemi zaczęły wskazywać, że do władzy w Niemczech mogą dojść naziści, postanowiłam uczynić ruch wyprzedzający. Wyszłam za mąż, za Josefa von Berga. Jerzemu bardzo się ten pomysł spodobał. Berg był znakomitym inżynierem, konstruktorem silników lotniczych, które już cztery lata później napędzały flotę powietrzną Legionu Condor w Hiszpanii.

[14:28] Josef był przyjacielem Hermanna Göringa, który został szefem Luftwaffe w styczniu 1933 roku. Byłam wysoko. Polski wywiad miał swoją agentkę, Niemkę, w samej jaskini budzącego się do życia potwora.                                                     

***

[14:50] Fragment niemieckich nagrań dokumentalnych 1929-1945, NAC (wybór nowego kanclerza Niemiec)

[15:02] Benita: Podczas oficjalnej uroczystości na cześć wyboru nowego kanclerza Niemiec klaskałam w dłonie najmocniej jak mogłam. Mój mąż ściskał z uznaniem dłonie dygnitarzy NSDAP. Na sali panowała atmosfera zwycięstwa. Wszyscy błyszczeliśmy nieziemskim blaskiem.

Rewia „Hip, hip, hurra” w Teatrze „Morskie Oko” w Warszawie, Lea Niako w tańcu wschodnim w jednej ze scen rewii. 1932 r., Fot. Brzozowski Stanisław / NAC

Jerzy Sosnowski zdradza tożsamość swoich agentek

[15:25] Jerzy Nałęcz Sosnowski: Cztery miesiące po dojściu Hitlera do władzy odwiedziłem Budapeszt.

Kontakt wywiadu RP (Rzeczypospolitej Polskiej) przekazał mi ustnie informacje dotyczące działania berlińskiej siatki szpiegowskiej. Po tej rozmowie upiłem się do nieprzytomności. W lobby Royalu jednego z hoteli Budapesztu. A potem pojawiła się ona – etiopska tancerka brzucha. Chyba obiecałem, że uczynię z niej gwiazdę filmową na miarę Marleny Dietrich. Chyba później zmieniłem zdanie i zaproponowałem, by została perłą w koronie mojej siatki szpiegowskiej. Zdaje się, że klaskała w dłonie i wypytywała, kto do niej jeszcze należy. Możliwe, że – ledwo trzymając się na nogach – wymieniłem ze dwa nazwiska.

Co mogła z tą wiedzą zrobić ta… panienka?

Tyle, że ta panienka naprawdę nazywała się Lea Rosa Kruse. I była… igłą Gestapo.

Rozbicie siatki agentów rotmistrza Sosnowskiego

[16:30] Benita: Niemieckie gazety rozkrzyczały się jako pierwsze. „Siatka agentów rotmistrza Sosnowskiego rozbita!” – triumfował brukowiec „Berliner Tribune”, który już dwa lata wcześniej dopytywał, kim jest tajemniczy Polak na berlińskich salonach.

Aresztowanie i proces Benity

[16:46] Benita: Potem było aresztowanie, krótki proces i wybór sposobu w jaki zostanę stracona.

Żadne tam rozstrzelanie, powieszenie, czy nawet ścięcie na gilotynie. Kat i topór. Na to zasłużyłam, zdaniem rozwrzeszczanych sędziów w czerwonych togach. Irene i Renate zostały błyskawicznie złamane w śledztwie i również skazane na śmierć.

[17:20] W grypsie przemyconym przez sprzątaczki do mojej celi, Jerzy napisał: „Ty masz takie samo prawo do wymiany jak ja, nawet większe. Nie spocznę, póki nas nie uwolnię. Moi ludzie mi to obiecali”. W ostatnim zdaniu kłamał, żeby dodać mi otuchy.

Powrót Jerzego do Polski

[17:40] Benita: Do Polski wrócił więc tylko mój ukochany Jerzy. Po wymianie odbył się jego kolejny proces – za rzekomą zdradę na rzecz Niemiec skazano go na 15 lat. Przed więzieniem uchronił go wybuch wojny. Rozpłynął się w jej mgle, a jego dalsze losy i śmierć miały stać się wieczną zagadką.

Egzekucja Benity oraz jej skromny pochówek

[18:03] Benita: Ze mną było inaczej, mnie pochowano na cmentarzu Kaiser Wilhelm. Mały, skromny grób na uboczu. Grób zdrajczyni, o której wszyscy powinni zapomnieć.

Tym trudniej wyjaśnić dlaczego, co kilka miesięcy, nieprzerwanie, aż do 1945 roku pojawiał się na nim bukiet świeżych róż.

***

[18:32] Lektor: Benita Ursula Florin von Falkenhayn z domu von Zollikofer-Altenklingen urodziła się 14 sierpnia 1900 roku na zamku Altenkligen w Turgowii. Jej rodzina należała do zamożnej szwajcarskiej arystokracji. Ona sama czuła się Niemką. Wyjechała do Berlina w wieku 10 lat i nigdy już do Turgowii nie wróciła. Nie odwołała się do swojego szwajcarskiego rodowodu nawet w chwili, w której pochodzenie mogłoby uratować jej życie.

Rzeszę Niemiecką zdradziła z miłości do mężczyzny.


Podcast powstał na podstawie książki Marka Łuszczyny pod tytułem „Igły. Polskie agentki, które zmieniły historię” wydawnictwa Znak Horyzont.

Scenariusz: Marek Łuszczyna
Produkcja i reżyseria: Beata Roszkowska
Redakcja: Edyta Ewiak
Realizacja: Bliskostudio.pl dla Instytutu Jagiellońskiego
Głos głównej bohaterki: Magdalena Uchaniuk
Głos męski: Maciej Jabłoński

W materiale wykorzystano fragmenty nagrań:

[00:55] The Music Of Berlin – 1930s German Dance Orchestra Music
https://www.youtube.com/watch?v=lt8N5FDUgpE (0’10” – 0’18”)

[03:00] The Music Of Berlin – 1930s German Dance Orchestra Music
https://www.youtube.com/watch?v=lt8N5FDUgpE (17’35” – 18’17”)

[05:58] Marlene Dietrich „Ich bin von Kopf bis Fuss auf Liebe eingestellt”
https://www.youtube.com/watch?v=ahyLLX0tmD8 (0’11” – 0’21”)
lub https://www.youtube.com/watch?v=OtbSLCBJRJg

[07:54] Marlene Dietrich – Wenn die beste Freundin
https://www.youtube.com/watch?v=xSOvHdAcdHA (0’10 – 0’18”)
lub https://www.youtube.com/watch?v=GWIvTXikAjk

[12:35] The Music Of Berlin – 1930s German Dance Orchestra Music
https://www.youtube.com/watch?v=lt8N5FDUgpE (17’25” – 17’35”)

[14:50] Fragment niemieckich nagrań dokumentalnych 1929-1945, NAC

About Izabela Kraszewska

Izabela Kraszewska

Redaktorka i studentka psychologii, której trudno żyje się bez książki z sagi (najlepiej fantasy) pod pachą. Jej hobby to poszukiwanie poetyckich tekstów we współczesnej muzyce. Zdrowy pracoholizm lubi przerywać spotkaniami towarzyskimi i grami, w których nie przegrywa.
Previous post
Next post
Powiązane posty