Dostałam kiedyś od koleżanki kartkę urodzinową z wizerunkiem dwóch lwic. Podpis pod nim brzmiał: „Przyjaźń między kobietami to jedynie pakt o nieagresji”. Uśmiechnęłam się. Powszechne przekonania o kobiecej przyjaźni da się przełamać. Tylko jak?
Bo co takiego jest w nas, kobietach, że nawet w bliskich relacjach z osobami tej samej płci włącza nam się żyłka rywalizacji? Taka subtelna zazdrość, bo uważamy, że nasza przyjaciółka jest o wiele fajniejsza, niż my. Czy istnieje jedna odpowiedź na powyższe pytanie? Niekoniecznie. Jednak pochylenie się nad nim może wyjść na dobre naszym relacjom z przyjaciółkami.
Bliska relacja i porównywanie się
Kobiety mają tendencję do silnego angażowania się w relacje. Robią to całą sobą, inwestując najlepszą wiarę i emocje w budowanie przyjaźni. Być może właśnie tak wpadają w pułapkę, w której zachwyt nad pozytywnymi cechami ich przyjaciółek przeradza się w konieczność porównywania siebie z nimi. Najczęściej porównania te nie wypadają korzystnie dla osoby się porównującej. Ma ona złudne przekonanie, że jej mocne strony blakną w świetle zalet jej przyjaciółki. Na poziomie podświadomości otwiera to drzwi do rywalizacji.
Jak nie ulec pokusie rywalizacji?
Jak nie wpaść w taką pułapkę? Prosta recepta to nie porównywać się i mieć świadomość własnej wartości. Inaczej możemy się okrutnie wewnętrznie zapętlić, a to może doprowadzić nawet do zniszczenia wartościowej relacji. Znacie pewnie takie przypadki z autopsji lub słyszałyście opowieści, kiedy zazdrość doprowadziła do dużego spięcia między przyjaciółkami, po którym – nawet gdy już się pogodziły – na zawsze pozostała blizna.
Bezsensowne przepychanki przyjaciółek
No dobrze. A o co, tak konkretnie, mogą rywalizować ze sobą przyjaciółki? O to, która ma fajniejszego faceta, która jest ładniejsza, lepiej gotuje, jest bardziej lubiana, mądrzejsza, ma więcej followersów na Insta… Powody są niezliczone. Można je streścić stwierdzeniem, że głównym elementem rywalizacji między kobietami wydaje się poziom akceptacji i docenienia ich przez otoczenie. Jeżeli tak na to spojrzymy, to czyż nie wydaje się to bezsensowne?
Pamiętaj, jesteśmy ulepione z tej samej gliny
Na poziomie racjonalnym rywalizacja między przyjaciółkami nie ma sensu. Jesteśmy jednak skomplikowanymi mechanizmami, które są poddawane wielkim przesileniom, a nasza wewnętrzna równowaga stale jest wystawiana na próbę. Ale wiecie co? Wasza przyjaciółka i wy jedziecie na tym samym wózku kobiecości. Kiedy nad waszą relacją zbierają się chmury kryzysu, zróbcie dokładnie to, czego oczekujecie od swoich facetów – porozmawiajcie. Opowiedzcie o swoich emocjach. Szukajcie wzajemnego zrozumienia, jeśli zależy wam na waszej relacji. Jesteśmy kobietami – znamy moc dialogu.
Współpraca ważniejsza niż dominowanie
Mam wiele osobistych przemyśleń nad naturą kobiecej przyjaźni. Mam na koncie relacje silne i pozytywne, ale też takie, które pozostawiły po sobie blizny. Często zastanawiam się też, ile ja nieświadomie pozostawiłam blizn po sobie w innych kobietach. Doszłam do wniosku, że nasza zdolność budowania trwałych relacji z innymi kobietami często rozbija się o to, jak rozumiemy własną kobiecość i na ile siebie w roli kobiety akceptujemy. Rozmowy z przyjaciółkami utwierdziły mnie w przekonaniu, że może to być jeden z dobrych kierunków poszukiwania odpowiedzi na pytanie, o co chodzi z tą całą rywalizacją. No i czy w obliczu rywalizacji możemy w ogóle mówić jeszcze o przyjaźni? A co z miękką jej wersją, czyli byciem dla przyjaciółki motywacją do rozwoju? A co z akceptacją? Co ze wsparciem? Przyjaźń to wspólne trwanie. To zdolność do pokonywania konfliktów i przechodzenia cało przez burzliwe wody. W przyjaźni zdaje się nie być miejsca na rywalizację. Zróbmy więc więcej przestrzeni na WSPÓŁ-pracę, WSPÓŁ-odczuwanie, WSPÓŁ-dzielenie. Rywalizacja będzie nas wówczas omijać szerokim łukiem.
Sprawdź również: Przyjaciele wśród sąsiadów. Jak ich znaleźć na wiosnę?