Podoba ci się nasz podcast? Dołącz do grona naszych Patronów!

O tobie. Między innymi. Pomagamy budować dobre relacje.

Przed wyruszeniem w drogę należy skompletować drużynę i przestudiować przewodnik. Jeśli umiesz czytać etykietę na butelce alkoholu, zmieni się ona w mapę, która przepowie przyszłość ekspedycji. Jeśli jeszcze nie umiesz, naucz się tego.

iStock.com/lenakorzh

Whisky – aby nazywać się whisky – musi mieć minimum 40 proc. ABV. Jeśli ma więcej, jest… smaczniejsza.

Są ludzie, którzy na zakupach w supermarkecie spędzają pół dnia, bo z każdej etykiety muszą wyczytać skład w poszukiwaniu żywności zdrowej, smacznej, pożywnej i autentycznej. Doradzam im kierowanie się od razu do działu monopolowego, gdzie można posilić się zdrowo i smacznie, a do tego pożywnie. Bo alkohol jest wszak jednym z najbardziej kalorycznych produktów. W dziale alkoholowym też trzeba umieć czytać etykietki, ale żeby poprawnie je rozszyfrować, trzeba znać specyfikę poszczególnych alkoholi.

ABV – co to znaczy?

Whisky bywa opisana prosto i z etykiety łatwo wyczytać, z czym mamy do czynienia. Na każdej jest więc (prócz marki i jakiegoś prosprzedażowego bełkotu) informacja o woltach. ABV to skrót od „alcohol by volume”, czyli procentowej zawartości etanolu w trunku, mierzonej pod względem objętości. Od tego samego „volume” pochodzi skrót vol., czyli swojsko brzmiący woltaż. Amerykanie używają czasem słowa „proof”, które oznacza inny rodzaj miary alkoholu — jeśli amerykańska whiskey ma 80 proof, to jakby miała 40 wolt. Whisky – aby nazywać się whisky – musi mieć minimum 40 proc. ABV. Jeśli ma więcej, jest… smaczniejsza.

Starzenie whisky – ile lat w beczce?

Jeśli whisky ma zdrowo ponad 50, a czasem i ponad 60 ABV, to prawdopodobnie ma też napis „cask strength”. Oznacza on, że została zabutelkowana w takiej mocy, w jakiej wyszła z beczki (cask), że nie dolano do niej wody przy rozlewaniu do butelek.

Prawdziwi koneserzy uznają cask strength za właściwy styl whisky, ale jeśli naprawdę zjedli zęby na starzonych alkoholach, lubią też butelki single cask, czyli takie, których cała zawartość pochodzi tylko z jednej, konkretnej beczki, zalanej w określonym roku i odszpuntowanej we właściwym momencie. Taka beczka ma nieco ponad 200 litrów, ale ponieważ zawartość paruje podczas leżakowania, wyjdzie z niej nie więcej niż ok. dwóch setek butelek niepowtarzalnego trunku. Każda pewnie będzie numerowana — wtedy numeru szukaj także na etykiecie.

Whisky bywa też finiszowana — czyli na koniec leżakowania jest wlewana do beczki, w której wcześniej leżało jakieś wino. Beczki te są po czymś, nazywają się więc „ex-”, np. ex-burbon, ex-sherry, ex-porto.

Oczywiście pierwszą rzeczą, którą większość ludzi chce wiedzieć o whisky, jest jej wiek. Jeśli nie został podany, prawdopodobnie wynosi minimalne określone przepisami trzy lata dla szkockiej i dwa dla amerykańskiej whisky. Jeśli jest podany, jest to wiek najstarszego alkoholu w mieszance. Pamiętajmy, że wiek starzonego alkoholu liczy się od nalania do beczki do czasu zabutelkowania. Osiemnastoletnia whisky zalana w 1973 roku dziś nadal jest tylko osiemnastką.

PPM a regiony whisky

Zwróć też uwagę na region pochodzenia alkoholu. Szkocja ma ich z grubsza sześć: Highlands, Lowlands, Speyside, Campbeltown, Wyspy (Sky, Jura, Orkady, Arran, Mull, Szetlandy) oraz Islay (też wyspę). Charakterność whisky z Islay polega na „zatorfieniu”, czyli aromatach dymu z torfu, którym suszy się słód na whisky. Woń przedostaje się do butelki w postaci cząsteczek związków fenolowych, których natężenie określa się miarą ppm, czyli „particles per mililiter”. Najwyższy wynik w klasie whisky powszechnie dostępnych osiąga Ardbeg, którego zatorfienie wynosi 50 ppm. Te alkohole, które notują wyższe wyniki, smakują już raczej jak paliwo rakietowe. Bądź jednak pewien, że tysiące ludzi da się za ten smak pokroić.

A skoro doszliśmy do paliwa, możemy chyba zakończyć wykład i wybrać się na wspomnianą na początku ekspedycję, czyli spokojnie przejść do zajęć praktycznych. Ja w każdym razie nie omieszkam.

Masz jedną wiadomość do odsłuchania:


image

Igor Mlądzki

Dziennikarz

Pisze dla magazynów z pogranicza biznesu i lifestyle’u. Prywatnie miłośnik sportów outdoorowych, dobrej kuchni i podróży.

Previous post
Next post
Powiązane posty