„Czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?”. Niepewny był Mickiewicz, niepewni byli filozofowie, niepewni jesteśmy my. Temat został przeanalizowany na wszystkie możliwe sposoby, ale co z odpowiedzią? Czy istnieje przyjaźń damsko męska?
Tytuł artykułu jest przewrotny, ale do tego powrócę na końcu. Pytanie, czy przyjaźń damsko-męska jest w ogóle możliwa, było (i jest!) wałkowane na wszystkie możliwe sposoby, a jednoznacznej odpowiedzi nadal brak. Istnieją dwa obozy – tych wierzących w damsko-męską platoniczną relację i tych niewierzących. Osobiście zaliczam się do pierwszego z nich, bo zostałam przekonana własnym doświadczeniem. Z mężczyznami zawsze jakoś łatwiej było mi się dogadać. Cenię ich bezpośredniość i pragmatyczne podejście do rzeczywistości.
Facet – przyjaciel czy potencjalny partner?
Mam też koleżanki, które są wierzące i praktykujące – czyli wierzą w przyjaźń damsko-męską i mają facetów wśród przyjaciół. Mam i takie, które są wierzące, ale niepraktykujące, oraz te, które w taką relację kompletnie nie wierzą.
Z rozmów z przedstawicielkami powyższych postaw wyciągnęłam wniosek, że w przyjaźni damsko-męskiej częstą przeszkodą jest patrzenie na facetów jak na potencjalnych partnerów. Takie podejście krępuje relację, bo zamiast na drugim człowieku skupiamy się na tym, co może być (i czy w ogóle coś).
Co można zyskać w przyjaźni damsko męskiej?
Moi przyjaciele są dla mnie niczym starsi bracia, i to bez względu na to, czy są faktycznie starsi, czy młodsi ode mnie. Wiem, że niczym mickiewiczowski podmiot liryczny „po moją spokojność do piekieł by zstąpili”, bo udowodnili to niejednokrotnie. Zbudowanie takiej relacji jest cenne, bo zyskujesz dzięki niej męską perspektywę patrzenia na rzeczywistość. I wiecie co? Choć niektórzy z moich przyjaciół mają partnerki, nadal cenimy możliwość wspólnego spędzania czasu, rozmawiamy i możemy na sobie polegać.
Przyjaciel a partner – jaka jest różnica?
Mam wrażenie, że moim męskim przyjaciołom pozwalam na więcej niż swoim partnerom. Mam też wobec nich mniejsze wymagania. Nie boli mnie, gdy zdarzy im się zapomnieć o moich urodzinach. Nie robię afery, kiedy uporczywie nie odpisują na moje wiadomości. Chociaż lubię chodzić z nimi na kawę, by pogadać, nie strzelam focha, bo od wielu tygodni ciągle im coś wyskakuje i odwołują spotkania.
Te i inne sprawy, które w związku z partnerem byłyby problemem, w relacji z moimi męskimi przyjaciółmi są powodem do niewybrednych żartów. No właśnie, w żartach też pozwalam im na więcej. Nie zarobią od razu w ucho, gdy skomentują mój starczy wiek lub zapytają, ile ostatnio wsunęłam paczek z chipsami.
Przyjaźń damsko męska to forma kochania?
Relacja z przyjacielem jest relacją głęboką. Poza całą lekkostrawną powierzchownością prawdziwa przyjaźń to porozumienie dusz. Wiem, kiedy mój przyjaciel przechodzi ciężki okres w życiu i czasem jest mi łatwiej niż jemu samemu określić powody tego stanu rzeczy. Oni również widzą, kiedy robię dobrą minę do złej gry, a tak naprawdę wewnątrz mierzę się z demonami.
Głębia takiej relacji nie jest jednak tożsama z głębią relacji partnerskiej. Dlatego przychylam się ku teorii, że dopiero przyjaźń pomiędzy kobietami a mężczyznami uświadamia nam, jak wiele czynników trzeba spełnić, by było można mówić o miłości partnerskiej, jak dużo dalej nasi partnerzy zapuszczają się w nasze dusze… Aż relacja z nimi staje się elementem sensu naszego wzajemnego istnienia.
Bo czy można substytuować miłość? Ten, kto prawdziwej miłości zaznał, nigdy na takie pytanie nie odpowie twierdząco.
Sprawdź również: Sakramentalne „zostańmy przyjaciółmi”. Czy to możliwe?